Od jakichś trzech lat cierpię na okropną i bardzo silną alergię związaną z niklem. Zostało to stwierdzone badaniami specjalistycznymi i generalnie problem polega na tym, że niewiele da się z tym zrobić.
Byłam zmuszona do rezygnacji z gry na flecie poprzecznym – jest w całości metalowy i nawet wysokiej jakości kruszce by nie pomogły – złoto, srebro i inne zawierają 20-30% niklu, gdyż same w sobie są zbyt miękkie i potrzebują domieszki czegoś twardszego.
Z podobnych względów odpada wszelka biżuteria. Musiałam się pożegnać z kolczykami (nie, bigle hipoalergiczne też uczulają), wszelkimi łańcuszkami i innymi ładnymi rzeczami.
W mojej kuchni pojawiły się garnki emaliowane – tylko w nich mogę gotować i jeść bez problemu. Rzecz jasna odpadają wszelkie detergenty i sporo kosmetyków, które często zawierają śladowe ilości niklu – wyrabiały z moją skórą straszne rzeczy. Jedzenie z puszek jest również niedozwolone. Z pokarmów – brokuły, szpinak, owies i jeszcze parę przyjemnych rzeczy. Wszystkie guziki w spodniach musiałam pozaszywać, bądź zmienić na plastikowe/drewniane; nie wspomnę już, co miałam na plecach po studniówce – zapomniałam, że zamek w mojej sukience jest metalowy.
Jednak jeden z największych problemów z jakim borykam się od dawna powodują sztućce. I tak jak u siebie w domu jestem w stanie się zmobilizować i korzystać z plastikowych, tak rzecz jasna nie wszędzie jest to możliwe. Co więcej, nie jestem w stanie całkowicie wyeliminować niklu z diety.
W efekcie moje usta wyglądały przez dłuższy czas tragicznie. Zaczerwienione, pękająca skóra, sucha i nie do użytku. O wszelkich błyszczykach i szminkach mogłam zapomnieć.
Pani dermatolog, jakkolwiek bardzo miła i uczynna przepisała mi maść Bedikord G. Ulotka nie dość, że mnie przeraziła, to jeszcze stwierdziłam, że ten krem w zasadzie nie do końca jest dla mnie. Jednak postanowiłam zaufać specjalistce. Wszystko zagoiło się błyskawicznie i znów cieszyłam się piękną skórą ust. Jednak po jakichś dwóch tygodniach problem wrócił. Kremu użyć już więcej nie mogłam, jest to lek zbyt silny. A problem pozostał.
Postanowiłam, że muszę zacząć ratować się sama:
Współczuje Ci, nawet nie wyobrażam sobie jak to uczulenie jest bardzo uciążliwe i jak duży wpływa ma na Twoje życie. Mam nadzieję, że szybko się go pozbędziesz i cieszę się, że Carmex się sprawdził 🙂
Buziaki :*