Lubię wykorzystywać okazje 🙂 A dzisiaj zbiegły mi się dwie. Na śniadanie zrobiłam sobie przepyszną sałatkę z grepfruta i ananasa, przy okazji czego zostało mi sporo soku z grepfruta ;). Drugą okazją jest niedziela – więcej czasu, więcej cierpliwości, więcej chęci na dbanie o siebie 🙂
Wiadomo, że zanim na twarz powędruje odżywiając-nawilżająca maseczka, skórę trzeba odpowiednio przygotować na jej przyjęcie ;). Dlatego zdecydowałam się dzisiaj na wykorzystanie peelingujących właściwości grepfruta i sody. Wyszedł mi z tego taki niby-enzymatyczny specyfik.
Jeżeli chodzi o sok z grepfruta, postawiłam na kawsy owocowe oraz dużą zawartość witaminy C, która oprócz widocznego rozjaśnienia nawilża i pobudza produkcję kolagenu. Oprócz tego ten owoc posiada sporo witamin z grupy B, witaminę E (chyba najbardziej korzystna substancja dla cery!) i P.
Z kolei soda oczyszczona znana jest ze swoich właściwości peelingująco-ścierających. Jednocześnie działa trochę jak domowa mikrodermabrazja – spłyca wszelkie nierówności. Oczywiście trzeba z nią uważać, bo może podrażniać. U mnie wspaniale usuwa zaskórniki.
Oba składniki zmieszałam, nałożyłam i poczekałam aż zaschną. Następnie zmyłam po prostu wodą i teraz siedzę i się miziam po cudownie gładkiej buzi 😉
Ooo będę musiała kiedyś takie coś wypróbować 🙂
Super mieszanka! A jak mniej więcej odmierzyłaś oba składniki? I jaką miało to konsystencję? 😉 Muszę wypróbować! 🙂
Nie odmierzałam wcale 😉 zrobiłam na tzw. oko. A konsystencja przypominała trochę gęstszy jogurt. Na tyle gęste żeby nie spływało z twarzy i mogło spokojnie zaschnąć 🙂
Na pewno wypróbuję 😉 Dzięki za pomysł 😉
nie wiedziałam, że takie cuda może zdziałać grejpfrut i soda chyba sama wypróbuję 🙂