Dzień, w którym podjęliśmy decyzję o tym, że zamieszkamy w innym kraju był początkiem bardzo długiego procesu. W zasadzie przygotowanie do wyprowadzki za granicę rozpoczęliśmy dobre cztery miesiące przed dniem zero. Chodzi tu rzecz jasna o dzień, w którym nasze rzeczy zabrała firma przeprowadzkowa a ja oddałam właścicielom mieszkania klucze. A co robili śmy przez tak wiele tygodni? O tym zamierzam dzisiaj opowiedzieć.
Umowy stałe
Przede wszystkim, zaczęliśmy przygotowanie do wyprowadzki od tego, co w naszym życiu relatywnie stałe i bezterminowe:
- Praca – to był w zasadzie czynnik, który wyznaczył nam linię czasową. W związku z tym, że oboje pozostawaliśmy w stosunku pracy na mocy kodeksu pracy, obowiązywał nas okres wypowiedzenia. W związku z tym, że pracowałam w mojej poprzedniej firmie już ponad 3 lata, odpwiednio byłam zobowiązania do pozostania w firmie przez 3 miesiące od miesiąca następującego po złożeniu wypowiedzenia. Wyszło więc, że do końca czerwca jestem w Bydgoszczy. Całkiem rozsądny czas na pozamykanie swoich spraw.
- Mieszkanie – z kwestią ewentualnej przeprowadzki liczyliśmy się od dłuższego czasu, w związku z czym nie uwikłaliśmy się w zakup nieruchomości. Sytuacja była relatywnie prosta – wypowiedzieliśmy mieszkanie i zgodnie z umową oddaliśmy je po 2 miesiącach. Dodam, że właściciele mieszkania trafili nam się fantastyczni i nie było żadnych nieporozumień.
- Internet – zupełnie celowo korzystaliśmy od dłuższego czasu z bezterminowej umowy, w związku z czym wypowiedzieliśmy ją z miesięcznym wyprzedzeniem.
I to w zasadzie były wszystkie nasze najsilniejsze korzenie w Bydgoszczy. Dodam, że było to dość mocno świadome ponieważ wiedzieliśmy, że okazja wyjazdu może nam się przytrafić.
Niedokończone sprawy
Warto pozamykać wszystkie niedokończone sprawy. Powiem prawdę – przeczuwałam, że 2019 będzie rokiem rewolucji i już na początku roku poczułam wewnętrzną potrzebę zamykania niedokończonych spraw. Z resztą, dokładnie opisywałam to w filmie o celach na ten rok. Więc wszystkie kwestie typu np. praca magisterska dobrze mieć z głowy jeszcze przed wyjazdem. Na odległość będzie ciężko. Przeprowadzka wbrew pozorom porządkuje nie tylko dobytek, ale też ogólny stan spraw człowieka.
Urzędy
Tutaj głównie ja miałam różne kwestie do podomykania, które według mnie wchodzą w przygotowanie do wprowadzki. Celowo przeznaczyłam kilka dni z przysługującego mi urlopu żeby trafić do wszystkich urzędów do których powinnam. Osobiście polecam:
- Urząd Skarbowy – jeżeli się wyprowadzasz, warto uaktualnić dane adresowe. Wypełniasz ZAP-3 na komputerze, drukujesz, podpisujesz i poleconym do właściwego naczelnika.
- ZUS – podobnie jak US, dobrze jest poinformować zakład ubezpieczeń społecznych o tym, że zmieniasz adres. Jest tym przyjemniej, że można skorzystać z portalu ZUS – jeżeli masz profil zaufany, to bajka – wszystko załatwiasz o dowolnej porze, nie wychodząc z domu.
- Profil Zaufany – jak już przy tym jesteśmy, to profil zaufany uważam za fantastyczną sprawę. Polecam sobie założyć – można załatwić mnóstwo rzeczy. To naprawdę wiele ułatwia jak człowiek jest kilkaset czy kilka tysięcy kilometrów dalej. Można odebrać pisma, wysłać i zatwierdzić, zarejestrować się na wybory i wiele więcej.
Dlaczego warto zaktualizować te adresy? A no dlatego, że brak tych akcji może Was bardzo dużo kosztować. Nawet jeżeli załatwicie dosyłanie (przekierowanie) poczty i upoważnienie to pisma podatkowe, administracyjne, sądowe itp. i tak nie mogą zostać odebrane przez nikogo innego.
A co jeżeli pisma nie odbierzesz? Po 2 tygodniach wraca do organu, który je wysłał i następuje domniemanie doręczenia. To taka bardzo wredna instytucja prawna, która zakłada że skoro adresat nie odebrał pisma, to nie zrobił tego celowo. Nie że on np. nie ma pojęcia że pismo przyszło. I myślę, że nie trzeba nikomu tłumaczyć potencjalnych konsekwencji, ale jednak dam przykład. Znam z pierwszej ręki historię, gdzie pisma spadkowe przychodziły na zły adres. W efekcie, znajomy nie odrzucił spadku, który składał się wyłącznie z długów, bo nawet nie wiedział, że daleki krewny nie żyje. Skończyło się sprawami sądowymi i wysokimi kosztami. O problemach z kredytem na mieszkanie nie wspominając.
Zdaję sobie sprawę, że nie mamy gwarancji, że urzędy zachowają się poprawnie i wyślą wszystko na dobre adresy. Ale zawsze lepiej mieć potwierdzenie tego, że jednak się je poinformowało. Może to stanowić dobry argument w dyskusji.
Poczta
Czy w takim razie jest sens zajmować się pocztą? Uważam, że tak i to z dwóch powodów – oprócz pism urzędowych mamy jeszcze inną korespondencję. Ja osobiście nie chciałam żeby trafiała ona pod adres pod którym nie mieszkam i żeby sobie ktoś ją czytał (tajemnica korespondejci? tak. nikt nigdy jej nie złamał…). Zrobiłam więc dwie rzeczy:
- Dosyłanie (przekierowanie) – na poczcie można złożyć wniosek o dosyłanie poczty. Teoretycznie przesyłki na Wasz wniosek są przesyłane na adres, który wskazałam we wniosku. Piszę teoretycznie, ponieważ już dostałam informację o jednym z listów, który przyszedł na stary adres. Ale ja sobie to z pocztą osobno wyjaśnię ;). Tak jak pisałam wyżej, nie obejmuje to przesyłek urzędowych, ale też paczek. Więcej szczegółów na stronie poczty. Koszt takiej przyjemności z tego co pamiętam to kilkanaście złotych chociaż strona poczty twierdzi, że 6 zł. A no i każda taka przesłana korespondencja to koszt jej przesłania. Niby opcja jest ale mogłoby być lepiej. Z pozytywnych informacji – bez problemu załatwiłam to w ciągu 10 min na poczcie pojawiając się z wypełnionym wnioskiem.
- Upoważnienie do odebrania korespondencji – podobnie jak z dosyłaniem, należy wypełnić wniosek, jednak na poczcie muszą się pojawić zarówno osoba upoważniająca jak i upoważniona z dowodami osobistymi. Koszt takiej przyjemności to 23 zł z tego co pamiętam i tak jak w przypadku dosyłania nie obejmuje pism urzędowych ani sądowych.
Skoro już wiem, że są problemy, to po co w ogóle zawracać sobie głowę kiedy przygotowanie do wyprowadzki jest już dostatecznie skomplikowane? Otóż wyszłam z założenia że należy możliwie zwiększyć swoje szanse. I nawet jeżeli Pani na poczcie nie pozwoli mojej mamie odebrać pisma – sama wiadomość o tym, że jest pismo daje już sporo. Z taką wiedzą można próbować dowiedzieć się w urzędzie jak wygląda sytuacja. Niewiedzę uważam za najgorszą w tego typu sytuacjach.
Dokumenty na wyjazd
Wbrew pozorom, to zadanie na liście „przygotowanie do wyprowadzki za granicę” przeszedł w miarę sprawnie. A mówię o zgromadzeniu podstawowych dokumentów, które mają potencjał się przydać w nowym kraju.
- Dowód osobisty i paszport – ja osobiście uważam, że należy mieć oba. W razie kradzieży / zaginięcia jednego, można się posługiwać drugim. Moje dokumenty były oba dostępne i oba mają jeszcze sporo ważności przed sobą, ale gdyby tak nie było, czym prędzej bym je wyrobiła – w przpadku dowodu to ok. 2-3 tygodnie, a w przypadku paszportu miesiąc. Warto wziąć pod uwagę.
- Akty stanu cywilnego – w moim przypadku urodzenia i małżeństwa, ale to zależy i jest ich dużo więcej. Można zawnioskować o odpis w każdym Urzędzie Stanu Cywilnego i to w najpopularniejszych językach, za dodatkową opłatą. Te dokumenty w wersji francuskiej, które wyrobił dla nas Michał (tak! małżonek też może co mnie bardzo ucieszyło), bardzo nam się przydały na miejscu. Koszt imprezy to 22 zł za jeden, a wielojęzycznie dostępne tylko w formie papierowej. Z resztą, polecam poczytać tutaj bo wszystko jest bardzo ładnie wyjaśnione.
- Dyplomy – jeżeli wybierasz się do pracy, istnieje szansa, że poproszą Cię o dyplom. Dlatego już na etapie kończenia sudiów można zawnioskować o wersję w języku obcym wraz z wiele wyjaśniajcym suplementem, co w moim przypadku kosztowało szalone 40 zł. Jeżeli nie udało się wtedy, można spróbować w dziekanacie zawnioskować post factum lub skorzystać z usług tłumacza przysięgłego. Mnie ten odpis już się zdążył przydać.
Zdrowie
Nie wiem czy wiecie, ale opieka lekarska za granicą potrafi być kosztowna. Szczególnie w euro bądź funtach. Warto więc zaopatrzyć się w ubezpieczenie zdrowotne na nieprzewidziane sytuacje, a resztę… przewidzieć.
- Podstawowe badania – morfologia, mocz, w przypadku kobiet cytologia, USG. Warto to wykonywać raz do roku tak czy siak. Ale przed wyjazdem tym bardziej – lepiej się upewnić czy wszystko ok.
- Kontrole lekarskie – jak wyżej, w przypadku kobiet polecam ginekologa. Po co na dzień dobry w nowym kraju fundować sobie stresy u obcojęzycznego lekarza. To samo dotyczy wszystkich przewlekłych chorób i odpowiednich kontroli lekarskich.
- Dentysta – wpisuję osobno, bo to są tym bardziej kosmiczne koszta. Więc przegląd dentystyczny i ewentualne drobne naprawy to inwestycja w spokój pierwszych tygodni w nowym kraju.
Oprócz powyższego zależnie od stanu zdrowia zastanowiłabym się nad kopią dokumentacji medycznej, szczególnie od specjalistów. Jednostki chorobowe nierzadko wpisywane są po łacinie czyli też będą zrozumiałe dla lekarza w nowym kraju. Osobiście, zaopatrzyłam się w takowe od alergologa i ginekologa. Wolę żeby się nie przydały niż żeby miało mi ich zabraknąć. Zgodnie z Europejską Kartą Praw Pacjenta macie do takiej kopii prawo, chociaż nierzadko jest to bardzo przesadzony koszt i czas oczekiwania. Ale przygotowanie do wyprowadzki za granicę generalnie nie jest tanie.
Podsumowanie
Zdaję sobie sprawę, że nasza sytuacja była relatywnie nieskomplikowana i przygotowanie do wyprowadzki za granicę nie wiązało się z tak wieloma przeszkodami. Tyle, że my tak de facto mentalnie nastawialiśmy się na to od kilku lat. Uważam też, że łatwo coś w takiej sytuacji przeoczyć, a bycie w nowym kraju jest już samo w sobie dostatecznie stresujące. Skoro więc mogłam sobie oszczędzić problemów na początek, to to zrobiłam. I uważam że było warto. Dodam jeszcze, że zazdroczę każdemu w takiej sytuacji który dotarł do końca tego materiału. To jest dokładnie ta lista, którą chciałabym dostać zanim sama zabrałam się do dzieła.