Dotychczasowe mieszkanie w Belgii było bardziej bogate w doświadczenia niż się spodziewałam. Były truskawki w czekoladzie, jest i nowa praca, a do tego przygody z belgijską pocztą.

LINK DO FILMU

Pomimo aktywnych poszukiwań, na razie nie trafiłam na truskawki w czekoladzie, które podobno w Brukseli są bardzo popularne. Ale to żaden problem – potraktowałam to jak wyzwanie ;).

Z użytecznych wskazówek dodam, że po rozpuszczeniu czekolady dodałam łyżeczkę oliwy z oliwek na dwie tabliczki ciemnej czekolady – dzięki temu stała się bardziej aksamitna. Proponuję też nie popełniać mojego błędu i zamiast od razu na talerz, ułożyć truskawki na papierze. I dopiero wtedy do lodkówki na jakąś godzinkę.

Kusi mnie jeszcze żeby wypróbować truskawki różową czekoladą i różnymi ozdobami. Pinterest aż pęka od inspiracji!

Oprócz przyjemności była też praca – nowa praca. A w zasadzie na razie tylko (albo aż!) podpisałam kontrakt a teraz mam wakacje zanim zacznę 16 sierpnia. Tak praktycznie pracę dostałam już w czwartek po przyjeździe, jednak ze względu na formalności i status obcokrajowca chwilę zajęło zanim mogłam podpisać umowę. I jako, że wreszcie się stało, to bez obaw że zapeszę mogę się tym pochwalić – szczególnie, że pracę zdobyłam w zgodzie z moimi kompetencjami i celami jak i bez znajomości żadnego z lokalnych języków. Jeżeli ktoś ma wątpliwości przed wyprowadzką za granicę bądź szukaniem pracy – obiecuję, że się da.

Ostatnio przy okazji załatwiania różnych spraw zwiedzam też sobie okolicę i oglądam sklepiki, których jest tu całkiem sporo. Miałam też okazję zetknąć się z belgijską pocztą. O tej polskiej opowiada się niezbyt pochlebne rzeczy, ale po tym jak moje paczki zostały porzucone pod skrzynką z listami mam wrażenie, że tutejsza poczta jest mimo wszystko w gorszej kondycji. Zobaczymy jak będzie dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *