Styczeń, czyli pierwsze pół roku za mną. Wybitnie się ciągnęło i niezbyt rozpieszczało. Ale przydatne w styczniu okazało się kilka rzeczy, które pomogły przetrwać ten miesiąc.

LINK DO FILMU

Początek roku i zimna pogoda to jednak sezon suchego powietrza. Co z tego, że w Belgii ciągle pada. Klimatyzacja i ogrzewanie wysuszają powietrze. Dlatego świetnie sprawdziły mi się dwie rzeczy.

Nawilżacz powietrza

Przede wszystkim dorobiłam się nawilżacza powietrza. Był na mojej wishliście już od jakiegoś czasu. Zawsze było jednak coś pilniejszego, ale Gwiazdor miał dostęp do mojej listy. Jesteśmy oboje pozytywnie zaskoczeni tym jak przyjemne jest powietrze po jego działaniu. Moje problemy z katarem i przesuszoną skórą zdecydowanie zostały zredukowane przez nawilżanie powietrza w sypialni przed spaniem. Nie ma też tyle kurzu. Dodatkowo, nabyłam zestaw kikunastu olejków eterycznych. Moimi faworytami obecnie są eukaliptus, zielona herbata i rozmaryn.

Czapka Femina Forte

Nie cierpię czapek. Jestem w stanie bardzo wiele zrobić żeby nie musieć jej nosić. Ale niestety czasem się nie da. Powracające problemy z uchem doprowadziły mnie do wniosku, że muszę jednak jakąś czapkę. Dorobiłam się więc czapki ze sklepu Mamy Ginekolog. Jej zaletą jest to, że jest całkiem łądna, mieści koka i przede wszystkim grzeje.

Wędzona papryka

W kuchni spędzam wyłącznie tyle czasu ile jest absolutnie niezbędne żeby nie żywić się ustawicznie fast foodami. I każda pomoc w szybkim lub bezkontaktowym przygotowaniu zdrowego jedzenia jest na wagę złota. Taką pomocą ostatnio okazała się wędzona papryka. Powoduje, że wszystkie potrawy z mięsem bądź takie mające udawać mięso, zyskują fantastyczny, wędzony zapach. Świetnie działa w sosach i duszonych warzywach. Zrobiliśmy zapas.

Lumene Glow Boost Essence

Serum z Lumene okazało się największym hitem. Kwas hialuronowy w połączeniu z witaminą C jest po prostu ideałem dla mnie. Moja cera lubi się z kwasem askorbinowym, a dodatek nawilżenia w postaci cząsteczek hialuronowych daje fantastyczne efekty. Muszę jedynie pamiętać by na to serum nałożyć krem, bo niestety samo powoduje ściągnięcie skóry. Jednak w zestawie z kremem czyni cuda z moją cerą.

I to w zasadzie było wszystko, co okazało się przydatne w styczniu. Mam szczerą nadzieję, że luty przyniesie więcej okazji do czerpania z życiua, a mniej konieczności przetrwania. Ale już zapowiada się dobrze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *