Aż nie mogę uwierzyć, że dopiero teraz robię ten materiał. A jednak kwadrat komunikacyjny (albo inaczej czworo uszu Schulza) jest ze mną już od kilku lat i często z niej korzystam. Fantastycznie sprawdza się zarówno w przypadku regulowania własnych emocji i zachowań jak i odbierania komunikatów z zewnątrz.
Jak lubię czasem przypomnieć mojemu mężowi ;P, słyszeć i słuchać to jednak dwie różne czynności. Podobnie z resztą jak mówić i rozmawiać. Jakkolwiek nie jestem zwolennikiem brania odpowiedzialności za kontekst, tak uważam, że warto rozumieć jak działa. Dzięki temu, można sobie w różnych sytuacjach pomóc. Jak więc działa ucho Schulza von Thuna? Otóż opiera się ono na bardzo prostym modelu, w świetle którego komunikat może zostać nadany i odebrany na czterech różnych płaszczyznach. Mamy więc ucho:
- Rzeczowe – skupione na wychwytywaniu informacji – faktów, liczb, związków przyczynowo skutkowych.
- Apelowe – zorientowane na cudze oczekiwania i wezwania do działania.
- Relacyjne – interpretujące komunikat zależnie od tego, w jakiej relacji znajduje się z nadawcą.
- Ujawniania siebie – skupione na zrozumieniu tego kim jest nadawca i jakie intencje chce wyrazić swoim komunikatem.

Sytuacja jest względnie prosta przy uchu rzeczowym. Z takimi ludźmi można się czuć względnie pewnie i bezpiecznie. Ale już np. ucho relacyjne lub ujawniania siebie mogą spowodować nieporozumienia. Ucho relacyjne jest też niekiedy nazywane uchem drażliwym. A to dlatego, że w niedojrzałej, nieuświadomionej formie osoby z takim uchem filtrują komunikaty pod kątem tego czy nadawca przypadkiem nie próbuje ich zaatakować. Za to ucho ujawniania siebie może nadinterpretowywać cudze wypowiedzi i dopatrywać się w nich informacji, której faktycznie w wypowiedzi nie było. Np. uważać, że nadawca komunikatu jest zdenerwowany, gdy faktycznie jest spokojny.
Ucho apelowe
Świadomość swojego ucha w komunikacji jest bardzo cenna właśnie dlatego, że możemy złapać dystans do swoich reakcji. Moim dominującym uchem jest apelowe. Z natury czuję, że każdy komunikat jest wezwaniem do działania. Dlatego w przeszłości bardzo łatwo łapałam się na wszystkie wypowiedzi typu „Trzeba by….” lub „Dobrze by było gdyby…”. Pół biedy, kiedy miałam ochotę wykonać dane zadanie. Jeżeli padło to np. ze strony nauczyciela, rzucałam się wykonać zadanie. I nie zawsze było to dobrze odbierane przez osoby w grupie. Wychodziłam na osobę nadgorliwą i próbującą zgarnąć cały splendor. A z mojej strony to po prostu była potrzeba wykonania zadania, bo przecież padło wezwanie do działania.
W sytuacji, w której nie chciałam wykonać zadania wcale nie było lepiej. Zwykle czułam wewnętrzny dysonans poznawczy. Z jednej strony padło wezwanie, należy podjąć działanie. Ale hamowałam tą skłonność, bo nie miałam ochoty podjąć się zadania. I tak sobie wegetowałam z poczuciem, że kogoś zawodzę. Ewentualnie wymuszałam na sobie realizację zadania, na które nie miałam ochoty. I w żadnym z tych przypadków nie czułam się zbyt dobrze. Tak się działo do momentu, aż uświadomiłam sobie, że „trzeba by” nie jest skierowane do mnie. To najczęściej próba zrzucenia odpowiedzialności podejmowana przez nadawcę komunikatu. Jeżeli nie mam ochoty bądź nie widzę w tym sensu, wcale nie muszę reagować. Czasem mi szkoda, że czworo uszu poznałam dopiero na studiach. Bardzo by mi się przydło też wcześniej.
Znajdź swoje ucho do używania ust
To odkrycie było bardzo wyzwalające i serdecznie polecam! Jeżeli masz ochotę się dowiedzieć jakie masz ucho, test możesz zrobić tutaj: LINK. Wynik nie oznacza, że zawsze, wszędzie i w każdej sytuacji zareagujesz w jeden sposób. Wskaże Ci jedynie dominującą tendencję. Zdarza się, że sama się łapię na uchu relacyjnym lub ujawniania siebie. Niestety najrzadziej w pierwszym odruchu odbieram komunikaty na płaszczyźnie rzeczowej.
Natomiast kwadrat komunikacyjny to użyteczna wiedza z jeszcze jednego powodu. Rozumiejąc jak jako ludzie odbieramy komunikaty, możemy je też odpowiednio nadawać. Dzięki temu rośnie szansa na to, że świadomie nadając komunikat zostaniemy zrozumieni zgodnie z intencją. W parze z tym jak funkcjonuje czworo uszu mamy jeszcze czworo ust.

Między innymi na bazie czworga ust wprowadziłam w pewnym momencie bardzo pomocną mi strategię komunikacyjną. Mianowicie, jeżeli w pracy zadaję komuś pytanie, jednocześnie wyjaśniam dlaczego to robię. Zwykle jeżeli pytanie z gatunku „Dlaczego zrobiłaś X w ten sposób?” pozostawię samo, osoba o uchu relacyjnym zapewne poczuje się zaatakowana. Osoba z uchem ujawniania siebie najprawdopodobniej będzie się obawiała, że ma do czynienia z kimś rozzłoszczonym. Proste dodanie kontekstu rozwiewa te wątpliwości: „Dlaczego zrobiłaś X w ten sposób? Bo chciałabym zrozumieć jak osiągnęłaś rezultat Y”.
Ćwiczenie ucha
Świadomość bycia otoczoną przez różne uszy nie pojawiła się u mnie od razu. Czworo uszu trzeba ćwiczyć i wyrobić sobie odruch rozpatrywania tego, co słyszymy dwa razy – najpierw zgodnie ze swoją naturą, a potem w kontekście wiedz o swoich tendencjach. Przy czym nie podajmy w obsesję. W większości „Podasz sól?” albo „Dziękuję” są niczym więcej jak wiadomościami operacyjnymi, których używamy do podstawowej komunikacji w życiu codziennymi.
A Ty, jakim uchem mnie słuchasz? 🙂
Źródła:
- Sztuka rozmawiania, Friedemann Schulz Von Thun, Wyd. WAM 2007 (link)
- Problemy współczesnej komunikacji językowej. Kilka uwag o budowaniu relacji nadawca–odbiorca, DANUTA PYTEL-PANDEY, Uniwersytet Wrocławski 2020