Do niedawna miałam jeszcze wyrzuty sumienia, jeżeli zdarzyło mi się jakieś zadanie czy informację wpisać do planera po czasie. Miałam wrażenie, że jeżeli uzupełniam dni w bujo z przeszłości, to trochę oszukuję. Teraz myślę, że to błąd, a lista zadań wstecz ma dużo sensu.

Nie wiem czy Ty też tak masz. Ale ja nie zawsze wszystkie zadania planuję. Więc chociażby dlatego nie każde takie zadanie zawczasu wędruje do planera. Co wcale nie powoduje, że jest ono nie ważne. Wręcz przeciwnie!

W służbie pewności siebie

Puste dni w kalendarzu powodują, że mam wrażenie bycia leniwą. I że nie wykorzystałam czasu tak dobrze jak mogłam. Natomiast jeżeli poświęcę chwilę i zastanowię się, co tak faktycznie robiłam w ostatni wtorek, okaże się, że było tego sporo. Były zakupy, prace w domu, telefony, sprawy urzędowe. Zapisanie tym wszystkim dnia, który już mam za sobą powoduje, że widzę, jak wiele mogę. Oraz jak efektywna wtedy byłam. I to mnie motywuje do działania tu i teraz. W ten sposób, doskonale mogę budować swoją pewność siebie i poczucie sprawczości. Dlatego nie martw się, jeżeli nie zqwsze jesteś na bieżąco w planerze. Nadrabianie tego, to też dobre ćwiczenie.

Prywatne archiwum

Prowadzę bullet journal zamiast standardowego kalendarza, bo lubię swobodę. Lubię to, że mogę sobie w dowolny sposób rozpisać tydzień, robić notatki do zadań. Że w ramce mam adres, a w polu obok numer telefonu i nazwisko osoby, do której dzwoniłam. No i datę, kiedy wykonałam dane zadanie.

Ma to też bardzo duży sens praktyczny. Już nie raz się zastanawiałam, kiedy dokładnie wykonałam telefon, zamówiłam przesyłkę czy wysłałam list. I bywa, że potrzebuję takiej informacji po kilku miesiącach. W tym kontekście, nawet jeżeli nie zapisałam danego zadania na bieżąco, to czym prędzej wpisuję je w trybie lista zadań wstecz. Ponieważ w tym kontekście, planer służy jako moje prywatne archiwum i pamięć zewnętrzna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *