Kolejny raz poczułam potrzebę żeby podzielić się swoimi wątpliwościami. Pewnie też trochę żeby zobaczyć, czy jest więcej osób, które myślą podobnie. A chodzi o #ZeroWaste i mój problem z tą inicjatywą. Skrajności zwykle dla mnie nie działają.

Można panikować

Zacznę od tego, że nie mam najmniejszych wątpliwości, że obecnie klimat na ziemi jest w złej kondycji, a działalność człowieka dodatkowo pogarsza sytuację. A wszystko to zmierza do poważnej katastrofy. Przy okazji, jestem świeżo po obejrzeniu Można panikować i tym bardziej skłoniło mnie to do przemyśleń.

Nie uważam jednak, że rozwiązanie problemu jest proste i jednoznaczne. Jestem całym sercem za tym, żeby redukować zużycie zasobów i konsumpcję. Tam, gdzie mogę, staram się dokonywać lepszych wyborów. Papier zamiast plastiku, szklane słomki, puszki i słoiki zamiast worków, zmniejszenie ilości spożywanego mięsa. Od lat też korzystam z przyjaznych środowisku środków czystości domowej roboty. Ale nie mam złudzeń – nie wyeliminuję wszystkich problemów na raz.

Nadgorliwość gorsza od wiadomo czego

Swego czasu mocno zgłębiałam temat. Było parę książek, jak np. Dom w zgodzie z naturą. Przerobiłam też parę miejsc dyskusyjnych w sieci. I się przeraziłam. Gdybym chciała podążać za wszystkimi wskazówkami, musiałabym przestać zajmować się czymkolwiek innym. A i tak pewnie byłoby co skrytykować. Mocno mi to przypomina wegan, którzy narzucają całemu otoczeniu swój styl życia.

Tyle, że to jak z bardzo restrykcyjną dietą. Wytrzymasz może tydzień, w porywch dwa. A potem wracasz do starych nawyków. Ze zdwojoną siłą. Podobnie jest ze zmianą nawyków w kwestii bycia przyjaznym dla środowiska i dlatego #LessWaste działa dla mnie lepiej. I z czasem wprowadzam zmiany, które krok po kroku stają się normą.

Problem jest nie tam gdzie się wydaje

Jest jeszcze jedna kwestia, która mi mocno przeszkadza. Chodzi o zrzucanie całej odpowiedzialności za dbanie o środowisko na konsumenta, przeciętnego człowieka, na mnie. Przekazy na temat dbania o środowisko są skierowane głównie do zwykłych ludzi. Kupuj mniej, kupuj lepiej, głosuj portfelem. A to nie zawsze jest tak proste i oczywiste jak się wydaje w społeczeństwie, które nie jest zorganizowane według zasad #zerowaste.

Wystarczy prosty eksperyment. Spróbuj w zwykłym dyskoncie kupić ser pakowany inaczej niż w plastik. Jeżeli dany sklep nie ma lady, przy której można kupić na wagę, zaryzykuję stwierdzenie, że nie da się. Pomijam już, że akurat ja mogę sobie na to pozwolić, ale sporo ludzi nie stać na często droższy ser na wagę.

Tym co realnie może zmienić sytuację jest odpowiednia regulacja prawna. Jak np. podatek od plastiku, który spowoduje że pakowanie w niego stanie się nierentowne. A to zaledwie przykład. Faktyczne zmiany można wprowadzic dopiero na poziomie państwa bądź instytucji publicznych. I może warto wziąć to pod uwagę w kontekście wyborów.

#ZeroWaste to niejednoznaczny pomysł

Jak widać, podobnie jak przypadku działalności charytatywnej, mam więcej pytań niż odpowiedzi. Jeżeli Ty masz ich więcej, daj znać w komentarzu!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *