Ostatnie kilka miesięcy sprzyjało czytaniu książek. A mi się zebrało coś na nielekkie, za to bardzo interesujące lektury. Przy okazji, chciałam pokazać na czym polega lekturownik i co udało mi się ostatnio przeczytać.
Lekturownik
Od lat robię w trakcie czytania książek dużo notatek. Częściowo są to cytaty, a częściowo pomysły, które przychodzą mi do głowy w trakcie. Przerobiłam już kilka systemów zapisków. Były notatniki internetowe, adnotacje w Kindlu, ale jednak najlepiej sprawdza mi się papier. Koniecznie dedykowany tylko do tego celu, żebym mogła łatwo wrócić do konkretnej książki.
Samą nazwę lekturownika pożyczyłam sobie od Samanty z bloga Edukacja z Pasją. Charakter mojego jest jednak nieco inny, dużo prostszy. Ale ja już podstawówkę mam za sobą :). Prowadzę swój zeszyt dość niechlujnie, bo to nie miejsce na kaligrafię. A pomysły czy cytaty często zapisuję leżąc, o bardzo nieprzyzwoitych porach. I w tym cały jego urok, że lekturownik ma bardzo praktyczny charakter i nie musi być estetyczny.
Obsesja piękna
Obsesję piękna przeczytałam nieco przypadkiem, ale już teraz wiem, że to jedna z ważniejszych książek tego roku. I że powinna ją przeczytać każda kobieta. Jest to analiza tego jak kultura i społeczeństwo silnie postrzegają kobietę przez pryzmat jej urody. Jest tam mowa o wartościowaniu przez wygląd, o wpędzaniu w poczucie winy z powodu wagi, o manipulacjach medialnych. A wszystko oparte na badaniach naukowych i wywiadach z konkretnymi kobietami. Bardzo potrzebna lektura.

Człowiek w poszukiwaniu sensu
Zanim po nią sięgnęłam, wiedziałam że autor jest byłym więźniem obozu koncentracyjnego. Nie wiedziałam jednak jak dalece oparł swoją strategię psychoanalizy na tych doświadczeniach. Większość książki stanowi jego świadectwo z Auschwitz wraz z przemyśleniami pod kątem tego jak zachowują się osoby w takiej rzeczywistości. Natomiast dla mnie najciekawsza jest ostatnia część, opowiadająca o tym gdzie można szukać sensu swojego życia. I że może być nim również cierpienie, a sukces to niekoniecznie cel sam w sobie. Nie chcę pisać tu zbyt dużo, bo myślę, że to jest książka do przerobienia przez pryzmat własnych doświadczeń. I dlatego nie bez powodu lekturownik świetnie się tu sprawdził.

Ego to Twój wróg
To nie jest zła książka. Ale ja jej nie lubię. Jest to studium współczesnego stoicyzmu. Same w sobie idee są ciekawe – o pokorze, decentralizacji myślenia z siebie na otoczenie i swoje cele, o tym jak ego potrafi przeszkadzać w życiu. Jednak przeszkadza mi forma. Nie wiem czy to kwestia amerykańskiej koncepcji podkreślania własnej wartości, ale z mojej perspektywy autor jest pełen samozachwytu. I to mi się gryzie z ideami tej lektury. Jest szansa, że się mylę. Więc na wszelki wypadek, przeczytaj żeby sobie wyrobić własne zdanie.

Statystycznie rzecz biorąc
Żałuję. Głównie tego, że ta książka nie ukazała się parę lat temu. Ponieważ w bardzo przystępny sposób wyjaśnia to, z czym męczyłam się na studiach magisterskich. Są tu wszystkie podstawowe pojęcia z zakresu statystyki i metody naukowej. Aczkolwiek nie jest to jedynie podręcznik dla studentów. Myślę, że przyda się każdemu, bo daje zestaw narzędzi do rozumienia statystyki wokół nas. I okazuje się, że sporo z wykresików i przytaczanych badań naukowych w mediach zaczyna budzić słuszne wątpliwości! Jedyne co mnie nieco zawiodło w tej książce, to fakt, że część tekstów powtarza się z tymi na blogu Janiny.

Factfulness
Po tą pozycję sięgnęłam w konsekwnecji czytania powyższej. Wyjściowa idea jest podobna i polega na przyjrzeniu się statystyce, temu jak wpływa na nasz stan wiedzy. Ale rozwinięcie jest nieco inne. Mianowicie autor rozprawia się z mnóstwem przekonań, które siedzą w nas wszystkich. Głównie tych dotyczących ogólnego stanu naszego świata i tego, co my o nim wiemy. A największym zaskoczeniem jest to, że ludzkość jest w dużo lepszej kondycji, niż nam się wydaje. I pod tym względem była to całkiem przyjemna lektura!

Żałując macierzyństwa
Macierzyństwo stanowi jedno z naszych podstawowych przekonań o rodzinie i kobietach. Jako coś zawsze pożądanego, pięknego i coś co absolutnie musi się zdarzyć. A ta książka bada ciemną stronę księżyca i to dosłownie, na podstawie danych zebranych wśród izraelskich kobiet. Wbrew pozorom, wnioski wcale nie zniechęcają do macierzyństwa. Za to pokazują według mnie dwie bardzo ważne kwestie. Po pierwsze, że można kochać swoje dzieci, ale niekoniecznie lubić bycie matką. A po drugie, że kulturowo wtłaczamy kobiety w przekonanie, że bycie matką jest im niezbędne do szęścia bez uczciwego pokazania wszystkich stron tego przedsięwzięcia. Dlatego uważam tą książkę za bardzo ważną, bo pozwala zdecydować świadomie.

5 języków miłości
To jest taki klasyczek jeżeli chodzi o związkowe pozycje, pewnie zaraz obok Marsjan i Wenusjanek. Nie mniej, chyba nie bez powodu jest tak popularna. A opowiada o okazywaniu sobie w związku przywiązania, miłości, czułości i tego wszystkiego, czego w związkach szukamy. Jednak clue jest tutaj sposób, a w zasadzie 5 sposobów na jakie ludzie to robią. Lubię tego typu książki, bo mimo, że bardzo instruktarzowe, pozwalają na siebie spojrzeć w nowym świetle. Dlatego uważam, że jej przeczytanie pomoże zarówno tym z problemami w związkach jak i bez. Bo celem jest tutaj zrozumienie drugiej osoby lepiej niż dotychczas.

Lektury na lato
Nie wszystkie z powyższych książek pewnie nadadzą się na czytadło na plaży. Do tego być może sprawdzą się lepiej książki z poprzednich odcinków tego cyklu. I mimo, że nie wszystkie z powyższej listy mi się podobały, to były warte mojego czasu, głównie po to by wyrobić sobie własne zdanie na ich temat. A Ty co ciekawego ostatnio czytałaś? I czy masz swój lekturownik lub jego odpowiednik?