fbpx
Wszystko Pod Kontrolą

Wiesz po co mi te wszystkie plany, techniki organizacji i strategie? A więc po to żeby realizować cele i jednocześnie mieć czas na to co lubię. Dlatego ostatnim, co chcę robić to tracić czas na powtarzalne czynności, które nie dają korzyści. I jednym ze sposobów by tego uniknąć jest planer bez przepisywania.

Jest sporo użytecznych informacji, dla których idealnym miejscem jest bullet journal. To takie moje centrum dowodzenia. Korzystam z niego coraz więcej i przez to niestety kolejne notesy szybko się kończą. Jakkolwiek uwielbiam uczucie rozpoczynania nowego planera, to jednak sporo informacji wymagało bezmyślnego przepisania. Dlatego zamiast powtarzać ten sam manewr wymyśliłam nowy. I tym sposobym narodził się planer bez przepisywania. Który potocznie nazywam małym planerem.

Z założenia, mały planer jest pozbawiony miejsca na bieżące notatki. Zawiera samą esencję informacji, których prawdopodobnie będę potrzebowała na przestrzeni najbliższych kilku lat. Mamy tu więc:

Ciemna strona małego planera

Nie jest to rozwiązanie pozbawione wad. Przede wszystkim pilnuję go jak oka w głowie bo jest tam kilka ważnych informacji, które chcę by pozostały bezpieczne. Nie zabieram go też ze sobą wychodząc z domu. Przez to muszę się liczyć z tym, że nie zawsze wszystkie potrzebne informacje mam ze sobą.

Po kilku tygodniach podziału stwierdzam jednak, że korzyści przewyższają wady. Dawno nie czułam się tak wygodnie ze swoim planerem. Mam też większą ochotę na spontaniczne notatki. No i więcej miejsca ;). A jak potrzebuję jakiejś niezmiennej informacji to rzucam okiem do małego planera.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *