Zeszły miesiąc okazał się czasem ciekawych zmian i wyzwań. A przy okazji zebrałam kilka rzeczy, które były przydatne w czerwcu.

Śpiąca w zbożu

Po długim czasie przyglądania się, zdecydowałam się spróbować spania na poduszce z łuską zboża. Najbardziej popularne są te z gryką. Ja natomiast zdecydowałam się na łuskę prosa. Głównie dlatego, że jest drobniejsza i mniej wyczuwalna. A że nie byłam pewna jak będzie mi się spało na niej, wolałam zamówić coś delikatniejszego na początek. Mój wybór padł na firmę I Love Grain.

Poduszka przyszła szybko, ale okazało się, że nie jest to miłość od pierwszego leżenia. Przyzwyczajenie się do niej zajęło mi parę dni. Za to teraz śpię fantastycznie i unikam obolałego karku. A przy okazji całą noc wdycham zapach lawendy.

Chłodzący aloes

O aloesie już wcześniej wspominałam. Za to moim nowym hitem jest aloes z mentolem. Oprócz swojego standardowego, przyjaznego działania na skórę przyjemnie chłodzi. Bardzo dobrze sprawdza się wieczorami po prysznicu. Nie polecam go tylko nakladać na twarz, bo mentol może podrażniać oczy. Przynajmniej u mnie się tak zdarzyło.

Peeling kawitacyjny

To jest moje prawdziwe odkrycie ostatnich tygodni. Urządzenie do peelingu kawitacyjnego to mały, brzęczący gadżet, który doskonale usuwa martwy naskórek. I to bez pocierania. Efekty mnie naprawdę zaskoczyły. Moja mieszana cera ze skłonnością do trądziku naprawdę odżyła. Udało mi się też rozjaśnić nieco plamy potrądzikowe. Taki zabieg raz na tydzień lub półtora sprawdza mi się bardzo dobrze. Jedyne o czym warto pamiętać przed zakupem, to żeby upewnić się o braku przeciwwskazań do stosowania. Więcej o samym zabiegu i przeciwwskazaniach polecam podejrzeć tutaj.

Niszczycielka

Niszczarka była urządzeniem, które było na mojej liście sprzętów domowych od dawna. I ja i Michał wychodzimy z założenia, że wszelkie dokumenty zawierające dane osobowe należy skutecznie niszczyć przed wyrzuceniem. Dotychczas albo korzystaliśmy z dostępu do urządzeń w pracy lub bawiłam się w dokładne darcie na paseczki. Ale przy okazji porządków w domowym archiwum trochę przyrosło mi niepotrzebnych już papierów. Postanowiłam więc zainwestować w odpowiednie urządzenie.

Nie kupiłam żadnej konkretnej marki. Wybrałam po prostu na Amazonie urządzenie, które spełniało moje wszystkie kryteria. Oprócz wymiarów polecam zwrócić uwagę na poziom bezpieczeństwa urządzenia. Im wyższy numer tym lepiej. Do użytku domowego podobno wystarcza P3, ale ja zdecydowałam się na P4. A po drugie polecam sprawdzić jak długo można niszczyć dokumenty zanim silnik musi przestygnąć. Przy czym warto pamiętać, że takie urządzenie do użytku domowego najczęście nie musi być zdolna do działania godzinami. Nasza daje radę kilkanaście minut i w to wystarczyło. Niszczarka okazała się tym, co było bardzo przydatne w czerwcu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *