Ten rok chyba na nas wszystkich wymusza dużą dozę elastyczności. Dlatego też w moim planowaniu sporo się zmieniło. Dalej jest w nim sporo tabelek, są też naklejki. Ale aktualizacja 4 zawiera też sporo bardzo podstawowych różnic.
Poprzedni system planowania pokazywałam na początku roku. Nie mając zielonego pojęcia jak wiele się zdarzy i zmieni w nadchodzących miesiącach. Jednak w naturalny sposób, zaczęłam się dostosowywać do nowych warunków.
Pion na poziom
Pracując w pełnym wymiarze czasu z domu, zyskałam zaskakująco dużo życiowej przestrzeni. Za to zmniejszyła mi się ilość spotkań i pozycji w kalendarzu przyporządkowanych konkretnym datom i godzinom. Obecnie mogę godzinę lunchową w ciągu dnia wykorzystać np. na prace domowe. Dlatego zaczęłam planować dużo bardziej w skali dziennej niż tygodniowej. Zależało mi jednak na przejrzystości. Dlatego moje planowanie z pionowej listy zadań cały tydzień wypłaszczyło się na poziomy widok tygodnia.

Dorzuciłam też dwie nowe sekcje. Pierszą jest do napisana, czyli lista rzeczy, które w ciągu tygodnia chcę stworzyć. Część z nich pokazuje się tutaj, a część jest na użytek mojego tajnego projektu.
Drugą sekcją są zadania nieprzyporządkowane. To po prostu zadania, których nie przypisuję na dany dzień, jeżeli nie wiem ile będę miała na nie czasu. A nie chcę żeby mi umknęły.
Skracam perspektywę
Po pierwszych doświadczeniach w planowaniu w skali kwartału, zostałam zmuszona wrócić do skali miesięcznej. Ciężko przewidzieć co się zdarzy za kilka tygodni, więc długofalowe planowanie traci sens. Dlatego aktualizacja 4 to powród do miesięcznej rozkładówki.
Nie wiem jak długo będę trwała w obecnym trybie życia. Ale myślę, że dopóki tak będzie, dopóty ten system ze mną zostanie. Sprawdza się całkiem nieźle, a ostatnie tygodnie oceniam raczej dobrze pod względem efektywności. I rozkładówka tygodnia była tu nie bez znaczenia. A co się zmieniło w Twoim planowaniu?