Czy jest na sali ktoś, kto zarabia tyle ile potrzebuje albo za dużo? Nie? No nic dziwnego. Bo im wyższe zarobki, tym więcej okazji znajdujemy do wydawania. No i zarabiamy po to żeby sobie trochę pożyć. A przy okazji, dobrze by było jeszcze odłożyć coś na później. I tak oto powstał odwieczny dylemat: oszczędzanie vs. życie.

Ostatnio przeczytałam, że oszczędzanie, to pieniądze dla mnie w przyszłości. Ale żebym tej przyszłej mnie dożyła, potrzebuję zadbać o obecną mniej z podobną troską. I dlatego właśnie nazwałam zasady, którymi instynktownie kieruję się od jakiegoś czasu.

Wycenianie celów długoterminowych

Żeby wiedzieć ile z moich zarobków musi iść na oszczędności, potrzebuję wiedzieć ile kosztują moje cele długoterminowe. I to jest bardzo trudne. Ciężko wycenić ile pieniędzy będę potrzebowała na emeryturze, ile dokładnie będzie kosztował mój dom za 10 lat. A do tego dochodzą takie wariacje jak np. inflacja. Ale oszacowanie mniej więcej tej kwoty jest możliwe. I warto, bo pomaga ocenić ile z zarabianych pieniędzy można wykorzystać na przyjemności a ile przydałoby się wrzucić na konto oszczędnościowe.

Budżet na przyjemności

Nawet kiedy moje zarobki były bardzo skromne i nie byłam pewna za co przeżyję następne dwa tygodnie, miałam budżet na przyjemności. Niewielki, zaledwie kilkanaście złotych, ale był! I zapewniał nowego ebooka albo wyjście do kina, czasem jakiś kolorowy kosmetyk. To taki wentyl bezpieczeństwa, który motywuje i pozwala dalej ciężko pracować na swoje cele. I myślę, że te doświadczenia powodują, że obecnie trzymam się w ryzach i nie przeginam. Mimo, że moje zarobki są wielokrotnie wyższe od tych z czasów studenckich.

Wykorzystanie dostępnych zasobów

Typowa pułapka dużej szafy – łatwo zapomnieć, jakie ciuchy już mam. Dlatego takie zanurkowanie w szafie od czasu do czasu daje nowe odkrycia. Zdarza mi sie też wykopać w kuchennej szafce jakiś produkt, o którym zapomniałam, a który inspiruje mnie do ugotowania obiadu. Ewentualnie zaspokaja chwilową zachciankę. No i od czasu do czasu, przypominam sobie żeby sprawdzić, czy książka którą bardzo chciałabym przeczytać nie jest przypadkiem dostępna na Storytel, za które już płacę. I właśnie o to chodzi – żeby w pierwszej kolejności wykorzystać to, co już mamy. I zrobić użytek z już wydanych pieniędzy.

Mądre pomaganie

Ostatnio u jednej z amerykańskich YouTuberek finansowych usłyszałam bardzo mądrą rzecz – duży przypływ unosi wszystkie łodzie. Dlatego warto pomagać i dzielić się tym, co mam. Jeżeli ogólny poziom dobrobytu społeczeństwa rośnie, korzystają na tym wszyscy jego członkowie. Więc warto od czasu do czasu dorzucić się do dobrej, sprawdzonej zbiórki. Ale można też zainwestować swój czas i umiejętności w pomoc. I wreszcie, można się zainteresować osobami we własnej rodzinie i okolicy, które potrzebują pomocy. Czasem mam takie wrażenie, że gdyby każdy dobrze radzący sobie człowiek zainteresował się kimś w swoim otoczeniu, wszystkim żyłoby się lepiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *