Tym razem wcale nie było łatwo. Większość poprzedniego miesiąca spędziłam pracując i przygotowując się do świąt. Dawno nie miałam tak mało rozrywkowego sezonu. Dlatego przydatne w listopadzie to bardzo, BARDZO wyselekcjonowane pozycje.
Jajowar
Przypomniał mi o nim któryś z filmów na YouTube. I zapalił lampkę w mojej głowie, która była wyłączona od czasu studiów. Przypomniałam sobie jak fantastycznym urządzeniem jest maszynka do gotowania jajek, którą potocznie nazywam jajowarem.
I tak, ja wiem – przecież większość ludzkości gotuje jajka w garnku i jest dobrze. Jednak dla mnie cała magia jest w nieomylności. Po prostu te jajka zawsze wychodzą takie, jak chcę. Nie ma szans, że przegapię moment na miękko. Alarm jajowaru obudziłby umarłego. No i wreszcie mam niezawodny sposób na jajka w koszulkach. Było warto zainwestować te 20 euro.
The Sims 4: Włóczkowe historie
W zasadzie nie chodzi tylko o ten konkretny dodatek, ale o to że znowu przeżyłam Simsowy renesans. Wyprzedaż na Origin i dodatek mnie tylko striggerowały. Tak więc w listopadzie odmóżdżałam się na kanapie, pod kocykiem, jednocześnie często oglądając serial w tle. Bywały dni że tylko budowałam i meblowałam (często właśnie domy z seriali). A zdarzały się wieczory, że dużo bardziej bawiło mnie rozwijanie życiorysów simów. Tak czy siak, chyba nigdy z tej gry nie wyrosnę.
Ka-Brow!
W listopadzie odkryłam, że moja kamerka w służbowym laptopie daje obraz niezbyt dobrej jakości. Co jest jej fantastyczną cechą – bo rzadko kiedy widać, że odpuściłam sobie make-up. Jednak wyjątkiem są tu brwi – a jak się okazuje, człowiek bez brwi to zło. Dlatego ulubieńcem listopada okazał się Ka-Brow z Benefit, którym mogę szybko i prosto sobie te brwi domalować. Dodatkowo podoba mi się, że jest to 2w1 – kosmetyk i pędzelek. Dzięki temu nie muszę szukać dodatkowo narzędzia. Trzyma się całkiem nieźle i powoduje, że moja mimika na służbowych callach jest należycie wyrazista.
A co było dla Ciebie przydatne w listopadzie?
