Właśnie mijają 4 lata odkąd jesteśmy małżeństwem. A wcześniej w tym miesiącu obchodziliśmy 11 rocznicę bycia razem. I właśnie to zainspirowało mnie do tego żeby opowiedzieć o naszych początkach. A zaczynaliśmy jako związek na odległość i z perspektywy czasu mam kilka refleksji na ten temat.

Tajemnica sukcesu związków na odległość

Zacznę od tego, co myślę, że pozwoliło naszemu związkowi przetrwać czas na odległość. Mianowicie była to nieformalna data jego końca. Mam przez to na myśli nie koniec samego związku, ale bycia na odległość. Od samego początku miała z tyłu głowy, że tak nie bedzie zawsze. I nadejdzie taki dzień, w którym będziemy bliżej lub zamieszkamy razem. Nie była to oczywiście data wyrtya w kamieniu, ale założenie, które funkcjonowało w naszych rozmowach i odległych planach. Dzięki temu, wszelkie problemy i niedogodności bycia razem na odległość były mniej przytłaczające. Wiedziałam, że to tymczasowa sytucja.

Bliskość niefizyczna

Największym problemem związku na odległość według mnie był brak fizycznego kontaktu. Nie ma przytulania, całowania czy nawet wspólnego oglądania serialu na kanapie. Nie będę kłamała, to było bardzo trudne. Ale w przypadku ludzi, którzy naprawdę chcą być ze sobą, okazuje się, że można obejść to na wiele sposobów. Serial można oglądać razem za pomocą wtyczki w przeglądarce. A zamiast fizycznego kontaktu, po prostu rozmawialiśmy. Z nikim nie przegadałam w życiu tak wielu godzin i tematów jak z moim obecnym mężem. I z perspektywy czasu myślę, że dzięki temu naprawdę dobrze się znamy i rozumiemy. Związek na odległość nauczył nas bycia związkiem w trudniejszych niż zwykle warunkach.

Są też zalety

Z fakty, że byłam w zwązku na odległość najbardziej zadowoleni byli chyba moi rodzice. Szanse na nieprzewidziane zmiany w życiu były znacznie mniejsze. Chociaż ja tak na to nie patrzyłam. Za to oboje mieliśmy sporo czasu na skupienie sie na swoim wykształceniu i rozwoju. Widząc się raz na kilka miesięcy, czas pomiędzy spędzałam intensywnie pracując, by móc sobie pozwolić na przerwę, gdy Michał przyjedzie. Po czasie mam też sporo wspomnień z szalonych porywów namiętności. Jak wtedy gdy dostałam pierwsze kwiaty kurierem, po pobycie na izbie przyjęć. Albo gdy Michał specjalnie dla mnie przejechał ponad tysiąc kilometrów żeby mnie zaskoczyć na 18-nastce mojego kolegi. A takich wspomnień mamy dużo więcej!

Czas, nie przestrzeń

Takie doświadczenie jakie daje związek na odległość potrafi się też przydać. Gdy w poprzedniej pracy Michał sporo podróżował służbowo, nie stresowało mnie to. Teraz podróżując między Polską a Belgią w związku z problemami rodzinnymi, nie mam problemu z byciem samą. A nawet gdy jesteśmy razem fizycznie, każde z nas potrzebuje sporo samotnego czasu, by pobyć nieco w swoim świecie i ze swoimi myślami. Bo tym, co okazuje się w naszym przypadku bardzo potrzebne, jest przestrzeń w związku. Wiec tak jak napisałam w tytule, związek na odległość nie jest taki straszny jak się wydaje. Za to może być początkiem czegoś pięknego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *