Jak co roku, wiosna mnie nie oszczędza. Wszystko co się ma trudnego wydarzyć zwykle dzieje sie dla mnie w okolicach kwietnia i maja. A w tych burzliwych czasach udało mi się zanotować parę rzeczy, które okazały się przydatne w kwietniu. I uczyniły go dużo przyjemniejszym miesiącem.
Toster
Od dłuższego czasu myślałam o tym żeby nabyć toster. Głównie dlatego że ciepłe pieczywo poprawia nastrój. Ale też dlatego, że Michał miał już dość mojego przypalania naszych teflonowych patelnii. Stąd postawił na praktyczny prezent urodzinowy i teraz wszystkie bajgle, croissanty i kromki chleba spożywam ciepłe i chrupiące. Naturalnie nie jest to żaden kuchenny niezbędni. Ale dżem na toście smakuje dużo lepiej niż na kromce chleba w temperaturze pokojowej.
Ramię do monitora
Będzie krótko, bo długo było już w filmie o tym jak zmieniliśmy nasze biuro po roku pracy zdalnej. Ale elementem, który jest najbowszym nabytkiem jest ramię do monitora. Jest to fantastyczny wynalazek, który oddał mi sporo miejsca na blacie biurka. I przy okazji pozwala na optymalne ustawienie monitora i laptopa na wysokości wzroku. Ergonimia przede wszystkim!
Ładowarka bezprzewodowa
Pierwszy raz w życiu mam telefon, który można ładować indukcyjnie. A do kompletu dostałam na urodziny ładowarkę, która czyni z procesu ładowania baterii czystą przyjemność. Przy okazji okazało się, że moje słuchawki również mogę tak ładować. I zapewne w przyszłości będę miała więcej takich sprzętów. Sama ładowarka jest malutka, zgrabna, biała i zajmuje bardzo mało miejsca.
Bio Oil
A listę tego co okazało sie przydatne w kwietniu zamyka olejek. I to nie byle jaki, bo olejek, który widywałam często i intensywnie reklamowany. Stąd mój brak zaufania do tego kosmetyku. Ale szukając czegoś, co pozwoli mi rozjaśnić rozstępy trafiłam na Bio Oil w wieku miejscach. Wiec w końcu sie skusiłam. I okazało się, że jest to strzał w dziesiątkę. Po miesiącu widzę, że faktycznie skóra jest w lepszej kondycji, rozstepy są rozjaśnione, a piżamy nie noszą tłustych plam.
