Z decyzjami jest taki problem, że trzeba potem ponosić ich konsekwencje. Więc w naturalny sposób, czasem zdarza mi się zwlekać. Co może prowadzić do dalszych problemów. Dlatego zgłębiłam temat tego jak łatwo i szybko podejmować decyzje.
Narzędzi do podejmowania decyzji jest sporo. W przypadku takich dużych życiowych zmian, lubię korzystać z drzewka decyzyjnego. Ale na co dzień byłoby to zbyt czaso- i energochłonne. Szczególnie w mniej istotnych sprawach. A jednak często suma takich codziennych wyborów składa się na jakiś większy efekt, jak zdrowie, wewnętrzny spokój czy poczucie kontroli nad sytuacją. Potrzebowałam więc czegoś sprytnego.
Maksymalistka czy satysfakcjonalistka
Na początek warto wiedzieć, że jeżeli chodzi o to co nas zadowala, to można się spróbować sklasyfikować w jednej z dwóch grup. Maksymalistka to osoba, która szuka najlepszej możliwej opcji. Oznacza to przeszukanie absolutnie wszystkich ofert zalotki na Allegro, z porównaniem jakości, trwałości, ceny i czasu dostawy. Nawet jeżeli trzeba przejrzeć kilkaset aukcji. Obawa przed tym, że jakaś okazyjna oferta ją ominie jest zbyt silna żeby odpuścić. I często wygrywa na tym finansowo. Ale to nie ja.
Ja jestem satysfakcjonalistką. To znaczy, że owszem, przejrzę kilkanaście ofert, ale z nich wybiorę tę, która jest wystarczająca. Czyli dostanę jakość produktu w rozsądnej cenie. Szkoda mi czasu na trzepanie absolutnie wszystkich zalotek. Mogę żyć bez trzech zapasowych gumek w zestawie i dostawy w 24 godziny. Dlatego na to jak łatwo i szybko podjąć decyzję w pierwszej kolejności wpływa to, w jakiej grupie jesteśmy.
Za dużo opcji
Liczba opcji zdobycia w zasadzie wszystkiego na kapitalistycznym rynku jest bardzo wysoka. To jednocześnie błogosławieństwo i przekleństwo. Jest z czego wybierać, ale właśnie to nas przytłacza. W obliczu zbyt wielu opcji, paraliżuje nas lęk przed złą decyzją. To poniekąd koszt utraconych możliwości. Mamy w sobie olbrzymi lęk przed żałowaniem swojego wyboru. Nawet jeżeli chodzi o kolor skarpetek, jakie zakładamy rano. Podejmując codziennie tak wiele wyborów, każdy kolejny staje się trudniejszy. Na tym właśnie polega paradoks wyboru. Wolność wyboru pośród licznych opcji ma efekt paraliżujący – odwrotny do zamierzonego.
Samoograniczenie
Strategia, która przede wszystkim pomaga to ograniczenie liczby możliwości. Przetestowałam na sobie. Jeżeli liczba opcji zaczyna mnie przytłaczać, wracam do punktu wyjścia, czyli tego co próbuję osiągnąć. I natychmiast dzięki temu pojawiają się kryteria, jak np. widełki finansowe. Jeżeli na pojemnik do przechowywania papieru chcę wydać nie więcej niż 10 euro, to automatycznie odpada mi 90% opcji.
A z tego co zostało wybieram dwie możliwości. Dlaczego dwie? Bo nasz mózg najlepiej radzi sobie właśnie z dualizmem. Sekretem tego jak łatwo i szybko podejmować decyzje jest stworzenie sobie sytuacji albo-albo. I jest to fakt, który otacza nas z każdej strony. Kultura jest przesycona dualistycznymi wyborami. Dobro i zło, czerń i biel. Lubimy te wybory, bo pozostawiają bardzo niewiele miejsca na wątpliwości.
Wybieraj swoje bitwy
Moja złota zasada podwójnego wyboru to nie jedyna metoda. Możesz też skorzystać z zasad Barry’ego Schwartz’a. W książce Paradox of choice, określa konkretne zasady podejmowania decyzji. Jednak na codzienny użytek, ja to sobie osobiście jednak trochę zmodyfikowałam. To takie uzupełnienie naczelnej zasady by dawać sobie dwie możliwości.
Jeżeli więc mam określić jak łatwo i szybko podejmować decyzje, to dodam, że często tego nie robię. Po prostu odpuszczam. Nie każdy wybór jest w moim odczuciu wart tego żeby… wybierać. Z jednej strony, ufam swojej podświadomości i pozwalam jej zarówno wybrać skarpetki jak i najładniejsze jabłko z miski. Chociaż nie zawsze tak było! Ale nauczyłam się, że szkoda energii na drobiazgi. To też był swego rodzaju wybór.
Z drugiej strony, nie zadręczam się wyborami. Jeżeli szukając na Amazonie worków próżniowych w pewnym momencie zaczynam czuć się spięta, wybieram dwie opcje z dotychczas obejrzanych i decyduję w kilka sekund. Ucinam ten proces rozważań w sprawach małej wagi. Zwykle nie są to rzeczy warte czasu i energii jaki próbuję w nie wpakować. I zapewne używając danego przedmiotu, nawet nie będę pamiętała swoich rozterek.
Nie dać się zwariować
Nie da się zupełnie uciec od decydowania. I w zasadzie nie o to chodzi. Analizowanie możliwości i konsekwencji jest bardzo potrzebne. Są decyzje w życiu, które trzeba podjąć bardzo maksymalistycznie. Chociaż będą się one znacząco różnić ze względu na osobę. Jednak przytłaczająca większość wyborów będzie miała śmiesznie mały wpływ na dalsze życie. Więc w moim odczuciu lepiej tę energię zachować na duże bitwy.
Źródła:
- Paradox of choice. Barry Schwartz, Harper-Collins, 2007, LINK
- The Good Life or the Goods Life? Positive Psychology and Personal Well-Being in the Culture of Consumption, Tim Kasser, w: Positive Psychology in Practice, John Wiley & Sons, Inc, 2004
- Self-directed training and the paradox of choice. Ralph G. Brockett, International Journal of Self-directed Learning, Volume 3, Number 2, Fall 2006