Zawsze miałam sentyment do starej biżuterii. Obrączka po pradziadku, medalion po babci. Fascynują mnie egzemplarze z historią. A czymś co zawsze mi się kojarzyło z biżuterią vintage jest kamea. Na którą jednocześnie zrobiła się moda w ostatnich kilku latach.

Wielowiekowa koncepcja

Kamea to nic nowego. Ciężko powiedzieć kto i gdzie wpadł na pomysł żeby za pomocą reliefu tworzyć biżuterię i ozdobne naczynia. Ale historycznie można je zidentyfikować już od czasu Aleksandra Wielkiego. I mam wrażenie, że głównie z antyczną estetyką kojarzymy kamee. I rzeczywiście przetrwało ich na tyle dużo, że potwierdzają pewien trend. Głównie wykonywane były w agacie, który naturalnie prezentuje warstwy w różnych odcieniach. Dzięki temu można osiągnąć efekt jasnej płaskorzeźby na ciemnym tle. Chociaż zdarzały się też takie w jednolitym kamieniu, jak ametyst czy malachit.

Inspiracje napoleońskie

Kamea wróciła z hukiem w XIX w. Przede wszystkim dlatego, że jej fanem był Napoleon Bonaparte. Wzorując się mocno na imperium rzymskim, szeroko korzystał też z antycznej estetyki. Józefina również przejawiała fascynację kameą do tego stopnia, że jej ulubiony diadem był zdobiony właśnie nimi. A w efekcie zawirowań wojennych przeszedł w ręce szwedzkiej monarchii i dziś jest diademem panien młodych w szwedzkiej rodzinie królewskiej.

Replika szwedzkiego diademu, Diamant Museum Amsterdam

Wiktoriańska moda

Co prawda Napoleon musiał odejść, ale trend na kamee, który zapoczątkował utrzymał się dłużej. Szczególnie umocnił się w Wielkiej Brytanii czasów wiktoriańskich i edwardiańskich. Sprzyjał temu rozwój technologiczny, romantyzm oraz moda na antyczne motywy. Dzięki wykorzystaniu muszli czy porcelany, znacznie spadła cena tego typu ozdób. Dlatego stały się one dużo bardziej dostępne, a przez to popularne. Dzisiaj najbardziej znanym wytwórcą jest historia Wedgewood. Ta rodzinna firma rozpoczęła tworzenie kamei pod koniec XVII w. i zaopatrywała wyższe sfery przez kolejne kilkadziesiąt lat. Ich produkty są bardzo charakterystyczne, przedstawiając najczęściej jasne profile na błękitnym tle. Chociaż zdarzają się i tanie na różowym czy bladozielonym.

Ciekawym wątkiem była też kamea jako pamiątka z podróży. Wiele dam z wyższych warstw społecznych przywoziło z podróży do Włoch kameę wykonaną na swoje podobieństwo w… zastygłej lawie. Tego typu obiekt w domu sugerował, że właścicielka jest osobą światową i bywałą. Taki odpowiednik dzisiejszego selfie z wakacji. Mamy też bogate zbiory obrazów i zdjęć, które dowodzą, że kamea była popularnym i pożądanym elementem biżuterii.

Young woman warming her hands, Caesar van Everdingen (1646), Rijksmuseum, Amsterdam

Współczesna kamea

Obecnie kamea, którą znajdziemy w sklepie będzie najprawdopodobniej chińską podróbką. Inspiracje modą vintage są na tyle silne, że rynek jest pełen broszek, kolczyków czy naszyjników tego typu. Jeżeli poszukać w antykwariatach, znajdą się pewnie kamee z poprzednich wieków. Aczkolwiek warto uważać, bo część z nich to kość słoniowa, którą handel w wielu krajach jest obecnie zakazany.

Ale na szczęście można też znaleźć kameę wykonaną tradycyjnymi metodami, ręcznie i wyjątkowo. Dokładnie taka kamea przyciągnęła mnie kilka miesięcy temu. Mój naszyjnik to akurat Vintouch, ale rzemieślników specjalizujących się w tym typie ozdób jest więcej. Z mojej ozdoby jestem zadowolona, aczkolwiek przyznaję, że spodziewałam się nieco większej kamei. Niemniej, noszę ją chętnie, często i zostanie ze mną na dłużej.

Źródła:

Jedna odpowiedź

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *