Podejrzewam, że też kojarzysz takie wyrażenia jak myślenie na głos czy wewnętrzny głos. To takie zwykłe codzienne powiedzonka, które rzucamy w różnych kontekstach. Nie wiem jak Tobie, ale mi zdarzyło się rzucić w trakcie podekscytowanego słowotoku, że spokojnie! Ja tylko myślę na głos! Najczęściej gdy widzę, że druga strona zaczyna się frustrować pod nalotem moich myśli. I najczęściej jest to mój mąż. Ale do tego jeszcze wrócę!

Zwykle, myślenie na głos czy wewnętrzny głos to takie hasła, którymi próbujemy opisać komuś co akurat robimy. Tym, co mnie zaskoczyło jest całkiem usystematyzowana koncepcja wewnętrznego i zewnętrznego procesowani myśli (internal vs external processor), która doskonale te codzienne wyrażenia tłumaczy. I przy okazji pozwoliła mi zrozumieć jak bardzo się różnię z Michałem oraz jak mogę poprawić naszą komunikację. A tym bardziej chciałam tu o niej opowiedzieć, bo nie znalazłam za bardzo źródeł w tym temacie w języku polskim.

Wewnętrzny procesor myśli – Wewnętrzny głos

To są wszystkie te osoby, które skonfrontowane z problemem czy pytaniem wyciszają się i milczą dłuższą chwilę zanim odpowiedzą. W tym czasie w ich głowie toczy się cały proces myślowy i analiza. Potrzebują tej ciszy żeby usłyszeć swój wewnętrzny głos, z którym przeprowadzą dyskusję. Dokładnie tak ma mój mąż. Na początku mnie to bardzo frustrowało. Teraz już nieco mniej i zwykle staram się mu dać przestrzeń na przetrawienie problemu. Pamiętam, że ciekawie było to wyjaśnione w książce Marsjanie i wenusjanki, gdzie określano to metaforą udania się do mentalnej jaskini. Facet (chociaż myślę, że jest równie wiele takich kobiet co mężczyzn), zamykał się w sobie by przetrawić problem i wynurzał się z jaskini dopiero gdy miał gotowe rozwiązanie.

Wskazówki dla wewnętrznych myślicieli:

Kilka ciekawych wskazówek, które znalazłam czytając o tym temacie:

Zewnętrzny procesor myśli – Myślenie na głos

Nie zawsze robiłam to świadomie, ale chyba od zawsze tak miałam. Mam też wrażenie, że nauczyłam się tego od mojej mamy, która ma podobnie. Mianowicie każdy problem potrzebuję przegadać. Dopóki nie wyrzucę z siebie swojego dylematu oraz wszystkich potencjalnych rozwiązań, nie ruszę dalej. Niekoniecznie robię to na głos. Niekiedy po prostu robię sobie notatki, mapę myśli, spisuję strumień myśli. To pozwala mi opanować wielowątkową gonitwę myśli w głowie i uspokaja. Dzięki temu zaczynam czuć ramę problemu, a więc mogę poszukać ramy rozwiązania.

Chociaż faktycznie sporo rzeczy po prostu opowiadam i myślę na głos. I często to chwilę trwa. Do tego stopnia, że osoby które mnie słuchają bywa, że się gubią i robią niecierpliwe. Dlatego nauczyłam się już, żeby dodać, że to tylko myślenie na głos, a nie wezwanie do działania. To ostatnie może być szczególnie kuszące dla tych z nas z uchem apelowym. W każdym razie, takie osoby jak mój mąż, często skaczą w środek tego potoku i próbują narzucać mi rozwiązania. Ponownie dobra metafora z książki Marsjanie i Wenusjanki – te osoby zakładają czapkę Pana Załatwiacza. Dlatego już się tym nie denerwuję, tylko proszę żeby dali mi dokończyć moje myślenie na głos.

Wskazówki dla zewnętrznych myślicieli:

Kilka wskazówek, część z własnego doświadczenia a część wyczytanych:

Intro/Ekstrawertyzm to nie to samo

Możesz już sobie na tym etapie pomyśleć: Ada, ale nie chodzi Ci po prostu o intro- i ekstrawertyzm? Otóż nie. Niekoniecznie procesowanie myśli jest analogiczne z introwertycznym czy ekstrawertycznym usposobieniem. Mimo, że lubię zewnętrznie procesować myśli i przegadywać problemy, jestem jednak typem mocnego introwertyka. Swoje baterie ładuję będąc sama ze sobą, a energię zużywam będąc z ludźmi.

Wewnętrzny przedszkolak

Tak zupełnie na marginesie, zastanawiam się czy to moje zewnętrzne myślenie to nie jest jakaś pozostałość okresu przedszkolnego. W okresie między czwartym a szóstym rokiem życia dzieci mówią na okrągło. A to dlatego, że na tym etapie najczęściej już płynnie mówią i są wysoce komunikatywne, ale nie doszły jeszcze do etapu rozwoju gdzie myślenie oddziela się od mowy. Dlatego żeby przeprowadzić jakikolwiek proces myślowy, muszą wszystkie swoje pomysły i refleksje wypowiedzieć na głos. Wychodzi więc na to, że moje wewnętrzne dziecko ma się dobrze.

Typ mieszany

To co jest fajne w tej koncepcji, to że dopuszcza się typ mieszany. Ludzi, którzy mają raz tak a raz tak, a więc nie musisz koniecznie wbijać się w jedną czy drugą kategorię. Ewentualnie – daj mi znać, do której z nich jest Ci bliżej? Częściej myślisz na głos czy uprawiasz wewnętrzny monolog?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *