
Po intensywnym wrześniu, październik sama sobie zaplanowałam intensywny. Ale zanim przejdę do realizacji planów, pokażę Wam jeszcze kilka rzeczy, które okazały się przydatne we wrześniu.
Drewniane tulipany
Szczerze mówiąc, marzyłam od nich od dość dawna. Zobaczyłam je kiedyś na Pinterest i postanowiłam, że to będzie moja pamiątka z podróży do Holandii. Tylko trochę mi się przeciągnęło zanim zdążyłam tam pojechać. A w międzyczasie bardzo mnie kusiły gdy odwiedzaliśmy Flandrię. Ale w końcu wybraliśmy się do Amsterdamu więc znalazły się też drewniane tulipany. Łatwe w umyciu, nigdy nie więdną i codziennie rano cieszą mnie gdy wchodzę do biura.
Crane 2
Bardzo lubię mojego Sony Alpha A500 ale jednak stabilizacja obrazu w nim praktycznie nie istnieje. A jednak jak podróżujemy chciałabym móc z nim nagrywać wędrówki, bo zwyczajnie ma lepszą jakość obrazu niż telefon. Dlatego w końcu zdecydowałam się żeby zainwestować w gimbala. Po krótki researchu wybór padł na Zhiyun Crane 2. Jestem bardzo zadowolona z efektu jaki daje. Faktycznie ujęcia są bardziej stabilne i płynne, można wykonywać ładne najazdy. Możesz sobie podejrzeć to we vlogu z Amsterdamu. Jednak to nie jest sprzęt ani intuicyjny ani przyjazny użytkownikowi. Podejrzewam, że dlatego wpada w kategorię „professional” na stronie producenta. Jeżeli się zdecydujesz, polecam na początek dużo cierpliwości. Nauka obsługi tego sprzętu to dość energo- i czasochłonny proces.
Turban do włosów
Mam długie włosy, w wersji bardzo bujnej. Dlatego niespecjalnie sprawdzają się u mnie zwykłe ręczniki do odciskania po myciu. Jak już moja czupryna napije się wody, jest bardzo ciężka. Więc każdy ruch głową zrzuca turban ze zwykłego ręcznika. Na studiach w chińskim sklepie zaopatrzyłam się w turban. Jednak ten egzemplarz za całą złotówkę zraził mnie materiałem. Jest bardzo sztuczny i po prostu nie chłonął wody. Żyłam więc z ręcznikami i wnerwiałam się, aż wreszcie we wrześniu w Primarku zaopatrzyłam się w turban ale bawełniany. I nie wiem czy przypadkiem to nie było najbardziej przydatne we wrześniu. Świetnie odciska wodę, mocno siedzi na głowie i mam wrażenie, że nieco redukuje puszenie. Przeprosiłam się z turbanami i pewnie zaopatrzę się w kolejne egzemplarze na zmianę.
Swiffer
Zwykle do rzeczy, które robią się szybko popularne mam ostrożne podejście. Podobnie było w tym przypadku, ale jednak się skusiłam w Action na Swiffera w wersji z długą rączką. I okazało się, że dużo chętniej odkurzam w domu, bo zwyczajnie idzie to szybko i sprawnie. Dodatkowo fantastycznie zbiera kurz z futryn, pajęczyny i doskonale czyści żyrandole. Przyjemne jest też to, że zamiast prać, zwyczajnie wymieniam ściereczkę na nową. W kontekście mojego październikowego wyzwania, mam wrażenie że będzie dalej bardzo przydatnym gadżetem.
