Niedawno uruchomiona przez kampanię De Beers, wyraziłam się o tym jak diamenty budują patriarchat. Za to dla równowagi zamierzam też opowiedzieć o tym, dlaczego kobiety kupują biżuterię, robią to coraz częściej i z coraz większym rozmachem. I jak bardzo uwielbiam ten trend.

To, że przez wieki jako własność mężczyzn kobiety dostawały biżuterię od mężczyzn to nic nowego. I nikogo nie dziwi. Ale potem przyszła trzecia fala feminizmu i postfeminizm, gdzie każda kobieta może realizować swoją kobiecość tak, jak uważa to za stosowne. Dlatego i na szczęście, kobiety kupują coraz więcej biżuterii. Mamy ku temu kilka bardzo ciekawych powodów. Które z resztą obecny marketing bardzo chętnie wykorzystuje i pod płaszczykiem ideałów lubi nam opchnąć to i owo.

To zjawisko nawet doczekało się swojej nazwy, czyli empowertising. Nie chodzi więc o to żeby wcale nie kupować. Ale żeby robić to świadomie i w zgodzie ze sobą. I być może omijać marki, które z feminizmu i praw kobiet robią sobie wydmuszkę reklamową, za którą nie idą żadne konkretne działania.

Wiem czego chcę

Badania MVEye Marketing z 2019 roku pokazują dwa główne powody zakupu: chęć posiadania dokładnie tego, co się kobiecie podoba oraz chęć uczczenia ważnego momentu w życiu. I powiem szczerze, oba do mnie przemawiają. Jakkolwiek mam szczęście do męża, który jeżeli już kupuje mi biżuterię to zagląda na moją wishlist na Pintereście, tak znacznie częściej mam ochotę sama dokonać zakupu. Bo mogę. I nie wymaga to ode mnie chodzenia na żadne kompromisy w kwestii wyboru obiektu, kruszcu, kamienia czy formy. Ewentualny kompromis zachodzi jedynie w relacji z moim kontem bankowym.

Z drugiej strony, mam w swoich zbiorach sporo błyskotek, które kojarzą mi się z określonymi wspomnieniami i momentami w życiu. Nie chodzi już nawet o obrączkę czy pierścionek zaręczynowy. Te są dość oczywiste. Ale oprócz tego pamiątki z podróży czy naszyjnik, który kupiłam sobie kilka lat temu, gdy doszłam do wniosku, że się zmieniłam i dojrzałam. I chciałam to upamiętnić. Ale to nie koniec powodów!

Kamienie milowe

Tegoroczny raport tej samej organizacji co wyżej wspomniana, pokazuje według mnie jeszcze ciekawsze, trzy powody. Pierwszym nagrodzenie siebie za jakieś osiągnięcie. I powiem tylko – tak bardzo!  Całym sercem jestem za tym żeby świętować swoje zwycięstwa i sukcesy. Widać, że ten powód się przebił również do szerszej świadomości. Jak chociażby we wspomnianym spocie De Beers gdzie widzimy dziewczynę w todze, która prawdopodobnie kończy studia.

Celebrowanie siebie to po prostu paliwo napędzające do działania na co dzień. Więc zupełnie się nie dziwię, że coraz częściej kobiety (w tym ja) nagradzają się czymś tak wyjątkowym i trwałym jak biżuteria. W moim przypadku była to chociażby bransoletka Svarowskiego, którą kupiłam w pierwszej poważnej delegacji. Chcąc mieć pamiątkę z momentu gdy czułam, że coś osiągnęłam. Mimo, że nie jest to bardzo ekskluzywny ani długowieczny obiekt, to jednak wtedy był dla mnie przyjemnym wydatkiem. I dalej bardzo ją lubię!

Miłość własna

Drugim jest self-love (czyli miłość do samej siebie). To jest według mnie tendencja zbieżna z całym nurtem self-care, czyli opiekowania się sobą, który wypływa daleko poza samą biżuterię. Mamy całe kursy self-care, aplikacje, linie kosmetyków, ubrań i setki wpisów na Instagramie. Więc naturalnym jest, że tak samo aplikujemy nowo odkrytą troskę o samą siebie w dziedzinie biżuterii. Grunt żeby nie popaść w zakupoholizm ;).

W tym zakresie myślę, że też wiele próbuje się robić zwracając uwagę na rzekome właściwości określonych kamieni, symboli czy kruszców. Tak długo jak kupująca wie, że to jedynie otoczka marketingowa wszystko jest ok. Gorzej jak zacznie faktycznie wierzyć w magię kryształów. Ale to już zupełnie osobny temat.

Tak po prostu

I ostatni powód, który cieszy mnie chyba najbardziej, a mianowicie just because, tak po prostu. Chociaż to się trochę mija z pytaniem dlaczego kobiety kupują biżuterię skoro robią to bez powodu. Sama robię to dość często. Kupuję, bo mam na to ochotę, ale nie potrzebuję do tego wielkiej okazji czy kamienia milowego. Czasem to, że mi się coś podoba w zupełności wystarczy. Tak dorobiłam się głównie dużej kolekcji kolczyków.

Wiele pytań, jedna odpowiedź

W powodach zakupu można przebierać. Można nie mieć żadnego, albo mieć kilka na raz. Finalnie liczy się moc sprawcza, która pozwala samej podjąć decyzję i po prostu się tym cieszyć. W końcu biżuteria to przyprawa wizerunku, która jedynie podkreśla wewnętrzny blask. To dlaczego kobiety kupują biżuterię finalnie nie ma wcale aż takiego znaczenia. Tak długo jak to robisz w zgodzie ze sobą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *