
Zawsze mnie kusi żeby w grudniu odpuścić rozwojowe tematy. I dodawać tylko treści cieplutkie, puszyste i owinięte w lampki choinkowe. Bo to jednak jest taki przyjemny okres w roku. Ale nie idealny. Nie będę udawać, że świąteczna presja i natrętne pytania rodziny mnie nie dotyczą. I dalej mnie często irytują, ale wyrobiłam sobie swoje podejście i techniki żeby jakoś to ogarnąć.
Mam spory dylemat w takich sytuacjach. Głównie dlatego, że mam jednak swoje granice i chcę żeby były respektowane. Natrętne, intymne pytania po prostu pozostaną bez odpowiedzi. Niekoniecznie dlatego, że jestem super skryta. Zwykle nie mam zamiaru wdawać się w dyskusje, bo wiem że moje odpowiedzi nie będą satysfakcjonujące. Tak samo wszelkie próby przymuszania mnie do jedzenia, chodzenia w miejsca czy uczestniczenia w jakichś wydarzeniach. To są kwestie, które nie podlegają negocjacjom wedle cudzych oczekiwań. Z drugiej strony, nie chcę generować konfliktów, nie chcę być obcesowa. Bo też wiem, że część osób, które tak bezpardonowo przekraczają moje granice niekoniecznie sobie z tego zdają sprawę. I przynajmniej w części przypadków (i w to chcę wierzyć), mają dobre intencje. Mam więc dwa sposoby, które mogą trochę w takich sytuacjach pomóc.
3 kroki do milczenia
Metoda, którą już z powodzeniem przetestowałam, również na starszych osobach w rodzinie. Pozwala zakończyć temat, ale też zrobić to dość łagodnie. Jeżeli pada pytanie, na które nie chcę odpowiedzieć lub propozycja, na którą nie chcę się zgodzić, wyjaśniam, że nie chcę rozmawiać na ten temat / uczestniczyć. Zwykle wtedy ktoś próbuje persfadować, więc po raz drugi wyjaśniam, że nie jest to temat do dyskusji / propozycja do negocjacji. Po czym staram się zmienić temat. Jeżeli to nie działa i dana osoba próbuje po raz trzeci, wyjaśniam jeszcze raz. Ale to jest ostatni raz, gdy się odzywam w danym temacie. I zupełnie spokojnie przechodzę do fazy milczenia. Popijam kawę, uśmiecham się, ale już nie kontynuuję tematu. W tym czasie najczęściej pada jeszcze kilka pytań czy zaczepek. Jeżeli kogoś irytuje moje milczenie, grzecznie wyjaśniam, że nie mam nic więcej do dodania w tym temacie. Najczęściej wtedy dzieje się magia i następuje zmiana tematu.
Dlaczego chcesz wiedzieć
Drugą metodę zamierzam przetestować w tym miesiącu i zobaczyć czy świąteczna presja się pod nią ugnie. Widziałam ostatnio wideo na ten temat i bardzo mnie zainspirowało. W standardowym trybie, najczęściej pada pytanie czy propozycja, których nie zamierzam podjąć, więc odpowiadam przecząco. Wtedy często słyszę „no, ale dlaczego?”. Pytający oczekuje, że zacznę się tłumaczyć, bronić swojego zdania, roztaczać argumenty. A zamiast tego zamierzam zacząć pytać „dlaczego chcesz wiedzieć?”. Bo w sumie to całkiem zasadne pytanie – co niby mój powód zmieni w życiu tej osoby? Tego mam wrażenie żaden z pytających się nie spodziewa. Jest więc szansa żeby sprytnie zmienić temat lub zakończyć rozmowę.
Efektywne metody
To zawsze jest trudna sztuka balansowania między dobrymi relacjami a własnym samopoczuciem i granicami. Aczkolwiek zawsze na końcu tego wszystkiego staram się pamiętać, że nie jestem odpowiedzialna za cudze uczucia i oczekiwania. Każdy dorosły człowiek musi regulować się sam. Dlatego jeżeli masz do polecenia jakąś inną strategię, która może pomóc w takich sytuacjach, daj znać w komentarzu!