Bardzo lubię oglądać filmy typu day in life, czyli dzień z życia, nawet jeżeli są to bardzo zwykłe i spokojne dni. Dlatego postanowiłam nagrać swoją wersję, trochę jako ciekawostkę, a trochę na pamiątkę. A przy okazji mogę Wam pokazać jak moje planowanie przekłada się na codzienną praktykę i rutynę.

Ogarniam siebie i dom

Zazwyczaj bardzo mocno mi się nie chce. Jednak wiem z doświadczenia, że jeżeli rano się zmobilizuję i ogarnę siebie i dom, to reszta dnia pójdzie lepiej. Przemyślana rutyna mocno w takich sytuacjach pomaga. Dodatkowo zmotywowało mnie to, że tego dnia miałam mieć kilka spotkań z klientami, a do tych zawsze włączam kamerę. Więc wolę wyglądać na ogarniętą. Zrobiłam więc szybki makijaż i wyciągnęłam włosy na suszarce ze szczotką.

Staram się też każdego dnia zanim siądę do pracy, wykroić 15 minut na wstawienie pralki, zmywarki i puszczenie odkurzacza. Dzięki temu w okolicach lunchu mam już z grubsza ogarnięty dom. Dlatego cenię sobie moją pracę zdalną – w biurze pewnie bym spędziła ten czas na jakichś jałowych gadkach, a w domu ogarnę najpilniejsze sprawy i po pracy faktycznie mam już czas wolny.

Lunch na zmianę otoczenia

Po ogarnięciu domu najbliższe 4 godziny spędzam pracując. Dlatego o 12 robię sobie przerwę na szybką wycieczkę do piekarni po świeże pieczywo. Wtedy też jem śniadanie i zostaje mi pół godziny na nagranie nowego filmu. Zwykle taka godzinna przerwa powoduje, że wracam do pracy nieco odświeżona. Ten mały odpoczynek psychiczny od pracowych stresów daje mi energię na resztę roboczego dnia.

Koniec pracy nie koniec obowiązków

Dzień z życia wcale nie kończy się na pracy. Po zamknięciu służbowego laptopa robię sobie przerwę na obiad. Dzięki temu nieco się regeneruję zanim siądę do mojej „drugiej pracy” czyli moich youtubowo-blogowo-kreatywnych projektów. Spisuję, planuję, robię zdjęcia, obrabiam filmy – to zależy!

Wieczorem mam też czas na jakieś małe sprawy do załatwienia. Ten dzień z życia akurat zawierał jeszcze wizytę u lekarza. Dzięki temu zaliczyłam 40 minut szybkiego marszu i moją ostatnią dawkę szczepienia na HPV. I jestem absolutnie zachwycona że udało mi się tą misję dokończyć.

Wieczorna rutyna

Dzień z życia kończę już spokojnym wieczorem. Robię sobie demakijaż i pielęgnację. To mnie mocno uspokaja i nastraja dość leniwie. A wmasowanie kwarcowym rollerem różanego kremu to dwa w jednym – masaż i aromaterapia. Z odżywioną i oczyszczoną cerą instaluję się na kanapie razem z Michałem. Wreszcie mamy chwilę żeby spędzić czas razem. Gadamy, oglądamy YouTube i jemy popcorn. Dokładnie to czego mi było trzeba po intensywnym dniu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *