Po raz pierwszy od dawna moje założenia na dany miesiąc udało mi się zrealizować. Założyłam miesiąc odpoczynku i faktycznie udało mi się nieco zwolnić. Chociaż przyznaję, że końcówka lutego mocno mnie dobiła i dalej martwi. Ale zdążyłam w ciągu kilku ostatnich tygodni znaleźć kilka rzeczy, które okazały się przydatne w lutym.

LINK DO FILMU

Solidne informacje o wojnie Rosji w Ukrainie

Podobnie jak w przypadku strajków kobiet w 2020, super ważne są dla mnie sprawdzone, solidne źródła informacji o wojnie Rosji w Ukrainie. Czy mam milion procent pewności, że wszystko z czego korzystam takie jest? Oczywiście, że nie. Natomiast dokonałam najlepszego wyboru jaki mogłam. Dlatego na bieżąco śledzę Outriders, które już kiedyś polecałam. Oprócz tego Reuters, Guardian, Miłosza i Planeta Abstrakcja. Jeżeli macie jakieś jeszcze solidne źródła do polecenia, daj znać w komentarzu!

Eyeliner

Po raz pierwszy od kilku lat zachciało mi się jaskółki na górnej powiece. Będąc w liceum nosiłam taki makijaż praktycznie cały czas, a potem porzuciłam go na rzecz cieni. A ostatnio jakoś z powrotem zapragnęłam wyraźnej kreski. Najpierw próbowałam wrócić do malowania kreski cieniem rozpuszczonym w duraline z Inglot. Ale coś mi nie szło. Dlatego zupełnie przypadkiem, przy okazji zakupów dziabnęłam L’Oreal Perfect Slim by Superliner. I to był strzał w dziesiątkę. Pozwala mi zrobić bardzo delikatną kreskę, a forma pisaka daje mi dobrą kontrolę nad końcówką. I jakoś tak ta kreska mi od paru tygodni towarzyszy.

Masełko do ust Nuxe

Moja skóra ust jest bardzo wymagająca i od lat testuję różne produkty. Jestem fanką produktu, który niestety już wycofano, czyli masełka do ust Nivea. I jako, że moje zapasy się kończą, to nieustannie szukam dobrego zamiennika. Do masełka Nuxe podchodziłam z dystansem, ale wreszcie (trochę z nudów) dziabnęłam jedno na lotnisku. I faktycznie sprawdza się całkiem nieźle. To nie jest dla mnie tak cudowny produkt jak dla wielu innych osób. Ale faktycznie pomaga poprawić kondycję skóry, długotrwale nawilża, nie klei się i bardzo ładnie pachnie. Zdecydowanie się polubiłyśmy.

Golarka do swetrów

Ostatnim, co okazało się przydatne w lutym jest gadżet wyjątkowo pasujący do sezonu. W ostatnich latach dorobiłam się kilku swetrów i płaszczy z domieszką wełny. I tego typu urania szybko zaczynają się mechacić, a ich cena powoduje, że niekoniecznie chcę się ich szybko pozbywać. Dlatego żeby poprawić ich kondycję, zaopatrzyłam się w golarkę do ubrań z Evorei. Przede wszystkim, jest ładowana, a nie na baterie. Oprócz tego bardzo ładnie i delikatnie pozbywa się kłaczków. Łatwo się ją czyści i szybko radzi sobie z usuwaniem kuleczek. Doskonały gadżet żeby przed schowaniem swetrów na lato je oczyścić i na jesień wyjąc gotowe do użycia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *