
Jeżeli zaczniesz chociaż trochę zgłębiać temat produktywności i zarządzania czasem, jedna z pierwszych rzeczy jaka wypłynie na powierzchnię to rutyna. Te mityczne wczesne poranki, ustalony porządek dnia i zawsze powtarzalny schemat. Brzmi świetnie, pewnie działa. Gdybym tylko była w stanie to utrzymać… Ale nie jestem, więc zaczęłam kopać głębiej. I tak doszłam do tego, że pomoże mi miesięczna rutyna.
LINK DO FILMU
Żyjemy w męskim świecie
To, jak wygląda nasz dzień wynika z tego, w jak zorganizowanym społeczeństwie żyjemy. To nie przypadek, że zwykle zaczynamy pracę między 7:30 a 9:00. Po prostu większość społeczeństwa ma chronotyp, który z tym współgra. Co więcej, ten rozkład dnia wynika też bezpośrednio z tego, jak funkcjonuje męski organizm. Bo jakkolwiek oburzające i niesprawiedliwe by to było, świat jest urządzony pod mężczyzn. A szczególnie ten, w którym ludzie pracują, bo jednak przez całe stulecia to facet był tym, który wychodzi do pracy. I efekt tego mamy taki, że schemat pracy i tygodnia opiera się na męskiej produktywności.
Rządzą nami hormony
Nasze samopoczucie i wydajność opiera się w dużej mierze na cyklu hormonalnym. Ten męski ma mniej więcej 24 godziny. Dlatego mężczyzna codziennie o 7 rano czuje się mniej więcej podobnie. Dlatego ustalenie takiej dobowej rutyny jest relatywnie proste. Na przykład, nie bez przyczyny happy hour wypada zwykle późniejszym popołudniem, między 16:00 a 18:00. To wtedy największa część męskiej społeczności ma ochotę się socjalizować. Utrzymanie stabilnej produktywności przez pięć dni w tygodniu jest relatywnie proste w takich warunkach.
Ale nie dla kobiet. Nasz cykl hormonalny ma średnio między 21 a 35 dni. A to tylko przy założeniu, że mieścimy się w tej normie. Dlatego kompletnie naturalnym jest, że w skali miesiąca czujemy się różnie.
Samokrytyka i samoobserwacja
Dopiero jak zaczęłam czytać na temat cyklu, dotarło do mnie, że moje biczowanie się za brak stałej, wypracowanej dziennej rutyny jest bez sensu. Co z tego, że przez tydzień będę pełna energii wstawać o 5 rano, bo akurat trafiłam z początkiem nowej rutyny na fazę folikularną. Za kilka dni wejdę w lutealną i już nie będę w stanie tak wcześnie się zerwać, bo zwyczajnie mój organizm potrzebuje więcej snu. Albo w innych porach. Zmieni się to jak trawię, jaki mam nastrój i ile jestem w stanie zrobić w ciągu dnia.
Zaczęłam więc uważnie obserwować, co dzieje się w mojej głowie i w moim ciele w określonych fazach.

Miesięczna rutyna
Skoro już ustaliłam sama ze sobą, że dzienna rutyna jest koncepcją, która jest nie dla mnie, czas było postawić na nową. Tak miesięczna rutyna zaczęła u mnie funkcjonować prawie że intuicyjnie. W oparciu o swoje obserwacje tego, jak się czuję, zaczęłam organizować swoje plany. Rzecz jasna nie jestem w stanie przez 2 tygidnue fazy lutealnej leżeć w łóżku. I z resztą nie o to mi chodzi. Ale zamierzam z rozmysłem wykorzystywać nadwyżkę energii pierwszych faz cyklu. To wtedy ustawiam sobie ambitniejsze zadania, pracuję więcej i zaczynam nowe nawyki.
Robię nieco na górkę i na zapas. Dzięki temu, gdy poziom mojej energii i nastroju po owulacji zaczyna systematycznie spadać, mogę sobie pozwolić na odsunięcie w czasie niektórych rzeczy i rozładowanie listy zadań. To faza odpoczynku przed nowym, pracowitym czasem w kolejnym cyklu. I przede wszystkim, w ostatnie 2-3 dni cyklu, tuż przed okresem, odpuszczam samej sobie. Pozwalam sobie na dołek psychiczny, popłakiwanie i spędzanie czasu na kanapie, w kocyku, burito style.
Nie załatwia wszystkiego
Rzecz jasna ta miesięczna rutyna nie załatwia wszystkiego. Dalej będą momenty, w których cykl popsuje mi choroba, pogoda jest kiepska, a w robocie muszę się zmusić do pewnych zadań w nie te dni miesiąca, które bym chciała akurat mieć. Ale ta świadomość, że działam nieco bardziej w zgodzie ze swoim ciałem, powoduje, że przestałam się tak bardzo krytykować i oskarżać o brak dyscypliny. Po prostu wiem, że to minie. A jak będzie lepiej, to ruszę do dzieła, z entuzjazmem, a nie wyrzutami sumienia.
Źródła:
- Cykl miesiączkowy w teorii i praktyce, Your Kaya
- Regulowanie cyklu miesiączkowego, Keep fit in style