
Już od dawna bardzo chciałam nagrać film, w którym nie tylko pokazuję jak planuję, ale też jak to faktycznie to planowanie w praktyce się sprawdza, w ciągu zwykłego dnia. Wspierająca lista zadań pozwala zrobić więcej w krótszym czasie. A szybkie, przejrzyste i ładne planowanie najlepiej wychodzi mi naklejkami. Dlatego zabieram Was na daily vloga z planowaniem w tle.
LINK DO FILMU
Późna pobudka i szybki plan dnia
Stwierdziłam, że najciekawiej dla Was i najwygodniej dla mnie będzie pokazać dzień wolny, ale przeznaczony na codzienne zajęcia. Trafiło na piątek. I jako, że relatywnie późno wstałam, to nie chciałam przeciągać poranka i potrzebowałam szybkiego planu działania. Do tego naklejki + długopis sprawdzają się najlepiej. W mniej niż kwadrans zaplanowałam nie tylko bieżący dzień, ale jeszcze wyciągnęłam z głowy kilka zadań na kolejne dwa dni, które ciągle mnie męczyły. Żeby przyspieszyć cały proces, skorzystałam z Dziennika LoJournal, który ma gotowy podział na dni tygodnia. Tym sposobem nie muszę o nich pamiętać, ale też wiem, że ich nie przeoczę, bo są w planerze.
Najpierw wychodzę
Zaczęłam od zadań, które wymagały wyjścia z domu. Niekoniecznie oznacza to, że były na mojej liście najważniejsze. Jednak na pewno były najpilniejsze, bo związanie z godzinami działania sklepów. W Belgii w środku dnia mamy przerwę lunchową. Dlatego między południem a godziną 14:00 najczęściej wszystko jest zamknięta. A, że miałam w planach zakupy i wizytę w aptece, od tych rzeczy zaczęłam.
Codzienna papierologia
Nagromadziło mi się zadań typowo administracyjnych. Miałam do wysłania dokumenty do HR w swojej firmie (i to akurat też musiałam zrobić przed 16:00). Oprócz tego zwrot za ubezpieczanie po wizycie lekarskiej i podatkowy totolotek, czyli wypełnienie deklaracji. Nazywam ją totolotkiem trochę prześmiewczo, ale lokalne zeznania podatkowe wyglądem przypominają mi kupony na loterię. A w praktyce działają jak arkusze maturalne – wypełniam odpowiednie kody i kwoty i w zasadzie po krzyku. Planowanie w praktyce zakłada również mierzenie sił na zamiary. Dlatego redakcję tekstu dla Michała zostawiłam sobie na następny dzień.
Czas na przyjemności
Na koniec dnia zostały mi same drobiazgi jak dosypanie ziemi paprykom czy kilka zadań spoza listy. Bo owszem, nie wszystko musi na niej być. Zrobienie obiadu mi z głowy nie ucieknie tylko dlatego, że go nie zapisałam. Oprócz tego przygotowałam sobie na zaś trochę świeżych warzyw. A pozostały czas w ciągu dnia spędziłam po prostu na odpoczynku i przyjemnościach. Bo dokładnie po to jest mi to całe planowanie, żeby po tym jak ogarnę obowiązki mieć czas trochę pożyć :).