fbpx
Wszystko Pod Kontrolą

Tak, owszem, można zbyt dobrze planować. I to jest dokładnie ta pułapka, która doprowadza do załamania nerwowego na sklepowym parkingu. Albo na callu w pracy. Ewentualnie jak masz fuksa, to pod prysznicem albo jako rozwieszasz pranie. Na szczęście można jej uniknąć, i jak zawsze rozwiązanie jest relatywnie proste i stare jak świat. Wystarczy zachować zdrowy rozsądek i poszukać złotego środka. A przynajmniej tego miedzianego!

LINK DO FILMU

To już nie pierwszy raz jak przyglądam się błędom w planowaniu, i z resztą też nie pierwszy raz jak wpadłam w jedną z jego pułapek. Ale na szczęście wiem, jak się wygrzebać z tych wszystkich problemów, i między innymi dlatego stwierdziłam że warto się tym podzielić.

Po co w ogóle planuję?

U podstawy tego po co w ogóle planuję leży bardzo proste założenie: chcę wykonać wszystko to, co zaliczam do obowiązków jak najsprawniej, żeby poza tym mieć czas na to co mam ochotę zrobić. Czyli mieć więcej czasu na przyjemności, na spędzanie czasu z bliskimi i (co pewnie nieoczywiste) na bycie spontaniczną. Tak, dobrze czytasz, poniekąd planuję spontaniczność. A przynajmniej jej ramy czasowe – a co już się w nich wydarzy to los pokaże.

Pułapka efektywności

Tyle, że z natury (i wychowania!) mam wbudowaną potrzebę żeby zawsze coś robić. Żeby być skuteczną, produktywną i zawsze przygotowaną (na wszystko). Ta strategia w zdecydowanej większości sytuacji służy mi dobrze i przynosi świetne rezultaty. Dzięki temu robię więcej w mniejszej ilości czasu.

Tyle, że zamiast faktycznie spędzić go ciesząc się życiem, wpadam w pułapkę zakładając, ze dodatkowy czas powinien być dobrze wykorzystany. Dorzucam więc sobie kolejny projekt, kolejne zadanie, kolejną misję. I w pewnym momencie jestem przeciążona i stoję na parkingu pod sklepem i mam typowy meltdown. Bo zamiast realizować niekończącą się listę zadań, wyskoczyłam z Michałem na spontaniczne zakupy. Które oczywiście zabrały mi więcej czasu niż zakładałam.

Trzeźwe spojrzenie

I właśnie ta sytuacja mnie na szczęście wyhamowała. Trzeźwo spojrzałam na to ile na ten moment robię i na ile jest to odpowiedzialne. I wyszło mi tego całkiem sporo.

Rzecz jasna nie jestem najbardziej zajętą osobą na świecie. Ale też nie widzę powodu żeby na siłę wtłaczać się w niemożliwe ramy. Trzymam się więc tego co realistycznie mogę zrobić jednocześnie dbając o swoją równowagę psychiczną.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *