fbpx
Wszystko Pod Kontrolą

Skąd wzięło się hasło „Wszystko pod kontrolą”? Otóż od dawna chodziło za mną pewne pytanie: Co sprawia, że dobrze się czuję, że jestem szczęśliwa i spokojna

Zaczęłam się nad tym zastanawiać, ponieważ doszłam do wniosku, że identyfikując ten czynnik, będę na tym mogła oprzeć moje nadrzędne cele. Będę wiedziała do czego dążyć, gdzie jest meta, wokół czego budować.

Zaczęłam więc analizować to, co robię. Moje zainteresowanie organizacją czasu i przestrzeni wzięło się stąd, że chcę mieć to wszystko – być dobrym pracownikiem, mieć czas dla siebie i swoich pasji, mieć czas dla ludzi na których mi zależy a jednocześnie panować nad swoim otoczeniem, dobrze się w nim czuć.

W końcu, pewnego wiosennego dnia w 2018 roku mnie oświeciło: po prostu chcę mieć wszystko pod kontrolą.

Zanim wyjaśnię o co mi dokładnie chodzi, mała dygresja. Kilka razy w ciągu ostatnich lat słyszałam zdanie: „wiemy jaka jest sytuacja, ale Ty masz plan i to wszystko pod kontrolą”. Zwykle działo się to w sytuacji w której ogólne okoliczności nie były sprzyjające, ale wkraczałam z jakąś inicjatywą żeby rozwiązać dany problem. Wewnętrznie oburzałam się na ten komentarz strasznie, głównie dlatego, że nie rozumiałam co tak naprawdę to oznacza. Za to odbierałam to jako sytuację potencjalnie niebezpieczną, jako wywieranie na mnie zbyt dużej presji, oczekiwanie zbyt wielkich efektów. Tyle, że poczucie kontroli nad sytuacją wcale nie oznacza wpływu na absolutnie wszystko. Nie mam bezpośredniego wpływu na pogodę, system prawny czy motywacje innych ludzi, ich działania. Ale mogę mieć wpływ i panować nad tym jak na to zareaguję czy jak się do tego przygotuję. Ponieważ poczucie kontroli nad sytuacją wcale nie oznacza panowania nad sytuacją, to nie są wyrażenia tożsame. Oczywistym dla mnie faktem jest to, że nie jestem w stanie przewidzieć wszystkiego. W związku z tym nie mam też stuprocentowego wpływu na to w jakiej sytuacji się znajduję.

Nie oznacza to jednak, że będę odpuszczała. Im bardziej się przygotuję, tym mniej niespodzianek mnie czeka. A gdy już zdarzy się sytuacja, która będzie dla mnie niekorzystna, to będę miała większe pole manewru niż gdybym zupełnie nie ogarniała swojego życia. I to jest kolejna zaleta takiego podejścia jak kontrolowanie swojej sytucji – pozostawia to wbrew pozorom więcej przestrzeni na improwizację czy spontaniczność. A już na pewno powoduje, że nie muszę się martwić o pewne kwestie gdy wyskoczy jakaś niespodziewana sytuacja (niezależnie od tego czy będzie ona pozytywna czy negatywna).

Kolejnym aspektem, który podoba mi się w tej idei jest jej swoista uniwersalność. Sprawdzi się ona w zasadzie u każdego, ponieważ nie skupiam się w ramach kontroli tylko nad danymi aspektami życia, ale podchodzę do niego bardzo holistycznie. Zbieram razem wszystko – moją pracę, związki, zdrowie, zarządzanie sobą w czasie, finanse, organizowanie swojej przestrzeni i biorę pod uwagę zależności pomiedzy tymi dziedzinami życia. Korzystam z naturalnej zdolności kobiet do ogarniania szerokiej perspektywy i patrzę na życie jako na całość, a nie na zbiór jego wycinków.

No i pozostaje mi ostatni wniosek, do którego doszłam – nie muszę wcale wszystkiego robić sama. To jest chyba jedna z natrudniejszych rzeczy, czyli delegowanie i proszenie o pomoc. Kontrolowanie sytuacji wcale nie oznacza, że wszystko będę robiła sama. Wystarczy, że wezmę pod uwagę swoją potrzebę i zadbam o jej zaspokojenie.

Konkluzja z tego wywodu jest taka: chcę dążyć do poczucia kontroli nad sytuacją. Bo zapewnia mi to poczucie bezpieczeństwa, jestem spokojniejsza, ale też postrzegana jako osoba na której można polegać. Mam jasne cele i mniej rozpraszaczy. Ale to się nie dzieje samo ani z dnia na dzień. Chciałabym więc w tym dążeniu opowiadać o swoich sukcesach, porażkach o tym czego się nauczyłam, ale też słuchać Was – tego co Wam pomaga, a co przeszkadza.

Jeżeli więc czujesz tak jak ja, że te momenty w życiu gdy wszystko jest pod Twoją kontrolą są tym czego chcesz na co dzień, zasubskrybuj mój kanał i razem ze mną eksploruj tą koncepcję.