Parę miesięcy temu zainteresował mnie film na YT:
A następnie zachwycił kolejny przykład z tej linii kosmetyków:
Ale jako, że dla mnie, skromnej studentki, Sephora w Polsce jest stanowczo za droga, odpuściłam sobie ten zakup. Jak dla mnie 40 zł za jeden drobiazg kosmetyczny to stanowczo za drogo.
Jednak jakże wielka była moja radość gdy okazało się, że polska firma Wibo posiada w swojej ofercie coś w rodzaju odpowiednika eyelinerów z Sephory, w trzech kolorach:
Następnie zdecydowałam się na srebrny (chociaż napis na opakowaniu wyraźnie głosi „stalowy”). Szczerze mówiąc spodziewałam się, że będzie bardziej matowy i uniwersalny. Jednak jest dość świetlisty i nadaje się raczej na wieczór. No i doskonale wpasowuje się w konwencję zimowego makijażu 🙂 Jeżeli chodzi o jego formę, to wygoda aplikacji to coś pomiędzy brązowym a niebieskim – konsystencja przyzwoita, aczkolwiek nie powala, brązowy jest pod tym względem znacznie lepszy. Natomiast w przypadku pędzelka jest on dość sztywny, podobnie jak w niebieskim, co powoduje, że można go nałożyć z ogromną precyzją.
Proponowane obok połączenie to zestaw z palety Sleek Au Naturel: „NOUGAT” na całą powiekę, „NUBCK” w załamaniu (czego oczywiście za bardzo na zdjęciu nie widać…) oraz „NOIR” na podkreślenie dolnej powieki. W roli głównej Stalowy Eyeliner Wibo.
Jako ostatni w moim koszyku w Rossmanie wylądowała wersja granatowa. Chociaż może raczej ultramarynowa ponieważ kolor ten jest dość jaskrawy i jako jedyny z tych trzech matowy. I szczerze mowiąc nie wyobrażam sobie tego kolory w wersji błyszczącej XD. Pędzelek jest tutaj bardzo wygodny, giętki i zwarty. Jednak upierdliwa jest rzadka konsystencja która sprawia, że kreskę trzeba poprawiać kilka razy, żeby wyglądała na równą.
Tutaj moje ulubione połączenie brązów i błękitu, mianowicie Sleek Au Naturel: na górnej powiece „BARK” a na podkreślenie dolnej „CONKER”. Pikanterii dodaje Granatowy Eyeliner Wibo.
Jeżeli chodzi o nie wszystkie – zdecydowaną zaletą jest cena: 8,29 zł. Przy czym granatowy udało mi się dopaść w promocji za 6,99 zł (z lekkim poślizgiem i tylko dlatego że panie ekspedientki zapomniały zmienić cenę i gdy podeszłam do kasy, pani nabiła mi 8,29 zł. Po moim sprzeciwie poszła sprawdzić cenę na półce i gdy wróciła przeprosiła mnie i zapłaciłam oczywiście cenę promocyjną :D). Jak na coś, co jest ciekawym dodatkiem do makijażu i może bardzo długo służyć nie jest to wygórowana cena. No i wszystkie razem kosztują mniej niż jedna sztuka z Sephory ;). Oczywiście ich jakość jest najpewniej dużo niższa, ale co to komu przeszkadza, skoro spokojnie da się z nich korzystać :)? Na pewno ja nie widzę w tym problemu.
Cieszy mnie natomiast, że zyskałam trzy kosmetyki, którymi w bardzo szybki i łatwy sposób można całkowicie odmienić swój zarówno codzienny jak i wieczorowy makijaż :). Ogółem oceniam tą linię zdecydowanie na plus 🙂